Nic nam nie pasuje: ani romby, ani słuchawki

Tomek siedział na podłodze, wciskając kształty w odpowiednie otwory na kostce. „Ta zabawka jest do dupy” stwierdził. „Przecież tu nic nie pasuje. No, dobra: trójkącik w trójkącik – jest. Kwadracik w kwadracik – jest. Ale już, zobacz, gwiazdka, ni cholery. Trapez – ni cholery…” Ahaja (zwana w pewnych kręgach Olitorią) spojrzała z troską na Tomka, z dezaprobatą na zabawkę. Uśmiech pogodzenia z bezradnością wobec losu, zagościł na jej twarzy. Tomek się zirytował. „No chodź tu, sama zobacz, zapraszam!” Ahaja podeszła, Ahaja zobaczyła, Ahaja usiadła. Przez następne 10 minut, solidarnie, wspólnie, ramię w ramię, klęczeli zgięci w pół na środku dywanu. Po upływie tego czasu Ahaja była pewna dwóch rzeczy: gwiazdka i trapez rzeczywiście ni cholery oraz tego, że i romb niekoniecznie.

Biedna Tamaluga. Jak ona musiała się z tym męczyć. To dlatego piszczała waląc klockiem w ściankę… tego czegoś, co Ahaja nabyła w sklepie Społem za 12, 90. Nagle uderzeni jedną myślą spojrzeli na Tamalugę. Siedziała na kanapie pośród porozrzucanych banknotów i kart kredytowych. Oddała im nieprzytomne spojrzenie – była w transie. Najwyraźniej uszczęśliwiła ją myśl, że rodzice bawią się jej nieprzydatną do niczego, zabawką, a ona może w tym czasie bezkarnie buszować po torebce. Nie swojej, rzecz jasna…

W paczce przyszła świnia Pepa, którą babcia wcześniej zaanonsowała. Właściwie kupiła ją dla córki mojej kuzynki, ale kuzynka na dźwięk słowa „Pepa” wpadła w histerię. Gdy nieco ochłonęła, stwierdziła, że jej córka jest na świnio – Pepowym odwyku. Zwierzę trafiło więc do Tamalugi, która utuliwszy ją i ucałowawszy – odłożyła na bok, wpadając w zachwyt (Łaaa! Łooo!) nad pozostałą zawartością paczki. Do gustu przypadły jej: zgrzewka opakowań pitnej czekolady oraz folia bąbelkowa. Postanowiłam pokazać jej w czym rzecz i odpaliłam rzeczoną świnię na youtube. I, kochani, zdarzył się cud. Tamaluga, oparłszy się łokciem o moje kolano, w pozycji dla siebie (i dla mnie) niewygodnej, stała jak urzeczona wpatrując się w ekran. Pięć minut. PIĘĆ!  Cholera, może ta bajka faktycznie działa podprogowo? Obserwując Tamalugę, przez myśl przechodziło mi tysiące rzeczy. Przede wszystkim przestałam się dziwić reakcji kuzynki. Po drugie zastanowiłam się czy nie wykorzystać tego do własnych, podstępnych celów. (Po prostu w odpowiednim momencie, podłożyć świnię). Nie wiem, jeszcze o tym pomyślę. Póki co, skończyło się na jednym odcinku. Na więcej nie starczyło mi odwagi.

Zresztą jak na razie (od dwóch lat) nic nie przebiło Króliczka Harry’ego z kanału BabyFirst. Króliczek Harry musi być. Na pobudkę i na zaśnięcie. Kiedyś mnie irytował (za bardzo przypomina Zająca Poziomkę, który w latach 80 doprowadzał mnie do szału), dziś jest wybawieniem. Tylko, że trudno trafić w ramówkę. Przezorny Tomasz nagrał godzinny bloczek programowy, w którym Królik pojawia się aż dwukrotnie. Tamaluga o tym wie i domaga się „kulik, kulik!”. Zależy jej zwłaszcza na kołysance, którą Harry śpiewa na dobranoc.  No i siedzimy ostatnio przy odtwarzanym po raz 45 bloczku, w którym kolejność programów znam na pamięć. Jakimś cudem dla Tamalugi wciąż stanowi on zagadkę, więc czeka w napięciu, co będzie następne. Wiewiórki – informuję znudzonym głosem, po czym na ekranie pojawiają się wiewiórki. Tamaluga zerka na mnie zdziwiona i wraca do oglądania. Kwiatek – stwierdzam po chwili, i po wiewiórkach pojawia się kwiatek. Tamaluga mówi „Mama!” Zerkając na mnie zdziwiona. Teraz Królik Harry – mówię i Harry wkracza do akcji. „MAMA! Łaaa Łooo!” woła Tamaluga, patrząc na mnie z takim podziwem i szacunkiem, że wybucham śmiechem.

Przez dwa piękne tygodnie byliśmy szczęśliwymi posiadaczami nowych słuchawek do telewizora, delektując się na zmianę odzyskanym dźwiękiem. Z rozkoszą odkrywaliśmy tajemnicę wieczornych filmowych dialogów. I gdy sądziliśmy, że zawsze już będzie tak pięknie, Tamaluga dostała je w swoje ręce. Próżno szukać kto zawinił, kto z nas nie odłożył ich rano na półkę. Wystarczyło kilka sekund i słuchawki zostały odseparowane od siebie na zawsze. Lewa od prawej i prawa od lewej.

Koniec.

Kurtyna.

28 uwag do wpisu “Nic nam nie pasuje: ani romby, ani słuchawki

  1. Te klocki już od zawsze będą mi się kojarzyć z filmem „Idiokracja”, w którym główny bohater, budzący się w USA w 2505 roku, zostaje praktycznie siłą zrekrutowany do amerykańskiego rządu, gdyż udaje mu się dopasować kształty do dziurek (taka parodia amerykańskiej głupoty) 😀 😀 😀

    Peppa Pig wymiata 😀 Bajka bez przemocy, obrzydliwości, idiotycznych scen i dialogów 🙂

    Słuchawki do TV też mieliśmy, ale dorwał się do nich nasz poprzedni kot-szatan. W sumie dzieci chyba należy traktować jak małe kotki haha 😛

    Polubienie

      1. Film jest fajny, a kiedy Trump został wybrany na prezydenta zrozumiałam, że to, o czym była mowa w filmie opartym na 2505 roku, zaczęło się juz teraz.

        Polubienie

  2. No właśnie – Bob uwielbiał się wlepiać w bajki i to też było jedyne zajęcie, które potrafiło go skutecznie unieruchomić – ale tę granicę łatwo przekroczyć, bo…ahhhhh, no to było cudownie wygodne 😀 Obiad ugotowany, prysznic wzięty, dom sprzątnięty 😀 Peppę też lubił! Chociaż żal mi taty-świnki, który jest przedstawiany jako oferma życiowa – zapewne przez wpływy brytyjskich feministek ;D
    Słuchawkami Bob się bawił jak nie umiał jeszcze dobrze siedzieć – to była jego obsesja! O dziwo – zepsuł jedną parę dopiero ostatnio!

    Polubienie

    1. 😀
      Peppy nie śledziłam, więc nic nie wiem o głowie rodziny 🙂
      A oglądałaś kiedyś serial na Disney XD „Niesamowity świat Gumballa”? To tak w kwestii taty jako ofermy życiowego, TAM to dopiero feministki miałyby używanie…

      Polubione przez 1 osoba

  3. Jestem ciekawa, czy kiedyś będzie mi dane pojąć fenomen Peppy. Graficznie ta bajka jest dla mnie nie do przyjęcia, ale cóż, przynajmniej mądrzejsza od Teletubisiów. Na nie mam alergię. Ten etap mamy jeszcze przed sobą. Póki co Księżniczka nauczyła się wyjmować płytę CD z laptopa i wkładać ją z powrotem, co wywołuje autoodtwarzanie. 🙂 O, właśnie sobie przypomniałam, że chyba czas tę płytę wymienić, bo wciąż tkwią tam kolędy. Ależ mała będzie zaskoczona 😉

    Polubienie

    1. Hyhyhy. No, grafika nie jest najwyższych lotów, ale hej, ja tę świnię dopiero zgłębiam. 🙂 Do Teletubisiów, o dziwo, nic nie miałam. Moje dziewczynki lubiły, to i ja nie protestowałam.

      Polubienie

  4. Żabę znokautowałam intelektualnie, ponieważ jakimś cudem znalazły się w domu dwa sortery do kształtów – i okrągłe się zgadzają, ale pozostałe już nie, zatem rozgraniczenie która kształtka gdzie pasuje jest problemem do potęgi. Tak, kształtki mają identyczne kolory – trójkąty żółte, gwiazdki pomarańczowe… Żaba ma nerwicę 😉 I Żaba nie wierzy w pluszaki ani w bajki, jakoś nigdy nie podeszłam poważnie do tematu, że dziecku należą się bajki. Może za jakiś czas. …albo od razu zapodam jej Galileo 😉

    Polubienie

  5. Pepa była na tapecie krótko, aczkolwiek przez Pańcia tolerowana, jednak na YT kazał wyszukiwać filmiki z koparkami, ciężarówkami i takie tam…mógł to oglądać pasjami. I oczywiście też miał taką zabawkę, ale wszystko o dziwo pasowało 😉

    Polubienie

    1. A wiesz, że większość synów moich koleżanek miało właśnie te ciężarówkowo- koparkowe obsesje? Poza jednym – zafascynowanym tramwajami. 😀
      Może zabawka Pancia była z wyższej półki, bo nasza taka zwyczajna, ze sklepu Społem, dorzucona kiedyś do zakupów, o… 🙂

      Polubienie

      1. nawet nie pamiętam skąd
        tak mi się przypomniało, że lubił też pociągi, te prawdziwie, bo bajki „Tomek i przyjaciele”nie trawił 😉

        Polubienie

  6. Nie martw się, czasem gdy usiądę z młodszym bratem P. do matmy (ma 8 lat) to czuje się jakbym skończyła szkołę w zerówce – NIC NIE KUMAM, a o zadaniach z polskiego już nawet nie wspomnę… Może jesteśmy tak mądrzy, że proste rzeczy nas zwalają z nóg? 😮

    Jestem ciekawa jakie bajki będą w TV kiedy będę miała swoje dzieci, czy znajdzie się cokolwiek, co je zainteresuje chociaż na te 5 MINUT?!

    Polubienie

    1. Właśnie, bo niby bajki to samo zło, ale okazuje się, że zapadają w pamięć i wiążą się z różnymi miłymi wspomnieniami. Moje dziewczyny ciągle pamiętają jakie bajki/filmy leciały w ich dzieciństwie, normalnie pamiętają konkretne sytuacje, co wtedy robiły, jak były ubrane itp.

      Polubione przez 1 osoba

  7. Na swoje pierwsze Święta, E. dostała od męża z pracy klocki, właśnie takie z kształtami, niby fenomenalne,bo gumowe. Włoskie. Ni hu hu nie dało się tego wkładać. My mieliśmy problem, (a co dopiero małe dziecko) bo się uginały. Beznadzieja. Potem używaliśmy je w kąpieli do przelewania wody.

    Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Peppę, nie byłam zachwycona, bo w dzisiejszych czasach taka animacja nie urywa nie powiem czego, ale rozumiem jej fenomen. Animacja prosta, z prostymi historyjkami, często pouczająca przypomina mi stare bajki, nieprzerysowane, nie robiące wody z mózgu dzieciom.

    Jejku jaki ten Zając Poziomka był wkurzający 😀 Choć gorszy był dla mnie Kulfon, ten od Moniki 😀

    Polubienie

  8. Kulfon Poziomka żaba Monika 🙂 no może nie były to rozrywki dla dzieci górnych lotów, ale lepsze niż Pepa która wygląda jak by zamiast ryja (nosa czy jak to się u świni zwie) miała hmmmm …sorki – męski organ Acha i słuchawki zawsze sama se zdemoluje – zaczęłam kupować na alliexpres po 50 centów i to bez kosztów wysyłki – działają dłużej niż kupione u nas

    Polubienie

Dodaj komentarz