Marc Raabe, „Kamerzysta”, („Schnitt”), 2012.
Pisanie powieści jest jak montowanie filmu, tylko ze słów, zamiast z obrazów,
powiedział autor, Marc Raabe. Wie co mówi, bo filmowcem jest w istocie, producentem filmików, dokumentów, reklam, trailerów i spotów. Od sześciu lat jest też pisarzem, który zdążył dołączyć do grona poczytnych mistrzów niemieckiego psychothrillera. „Kamerzysta” jest jego debiutem, na co też warto zwrócić uwagę.
Kamerzystę dorwałam w Międzyzdrojach, ale nie wskoczyłam z uśmiechem przed obiektyw, tylko go przeczytałam. Ale dopiero w domu, po powrocie.
Jest to thriller. Dość mocny. Moją uwagę przykuł fakt, że akcja dzieje się nie w Stanach, a w Niemczech, w Berlinie. Jeśli autor miał na celu, między innymi wypromować swoje miasto, to mu się udało. Książka zawiera szczegółowe opisy ulic, i nie ma znaczenia, że ukazuje dość mroczne oblicze Berlina. Druga rzecz to postaci, które są tak przeciętne, jak nieodgadnione, więc przez dłuższy czas trudno się zorientować kto jest dobry, a kto wręcz przeciwnie. I to są dwa główne plusy.
Akcja, choć z początku wydaje się trywialna, to ostatecznie trzyma w napięciu. No i jest nieprzewidywalna – do końca nie wiedziałam, co się wydarzy, nie mówiąc już, że za czarny charakter obstawiałam kogoś zupełnie innego (z głównym bohaterem włącznie!) No, bo tam nikt nie jest do końca cacy i do końca be, prawie nikt.
Fabuła:
Główny bohater – czterdziestoletni Gabriel. Właściwie nie wiedziałam, co o nim myśleć i on sam na początku nie wiedział o co mu chodzi. Poza krótką wzmianką z dzieciństwa, nie wiemy o nim nic. Mieszka w Berlinie, ale nie bardzo wiadomo, co się z nim działo przez ostatnie lata i dlaczego nagle randomowy Rosjanin zatrudnia go w swojej firmie ochroniarskiej. Z krótkich zajawek i głosów w jego głowie (!) dowiadujemy się, ze… jest dziwny. A tu nagle się okazuje, że jest związany ze znaną dziennikarką i w dodatku będą mieli dziecko. No, trochę się kupy nie trzymało.
Ona, jak to dziennikarka, jest silna i przebojowa. (Dlaczego dziennikarki zawsze muszą być silne i przebojowe? To wywołuje u mnie zażenowanie). Jest dosyć znana, ale bez przesady. Dlaczego udaje jej się zrobić wywiad z najbogatszym człowiekiem w mieście, obsesyjnie chroniącym swoją prywatność, nigdy nie zostaje wyjaśnione.
No, dobra, co by więcej nie zdradzać, dodam tylko, że akcja od pewnego momentu robi się dynamiczna i trudno się oderwać. Pojawia się dawno nie widziany brat Gabriela, z którym łączy go traumatyczne wydarzenie i ponura tajemnica. Ich dzieciństwo splata się z teraźniejszością, a kluczem do wszystkiego jest odzyskanie wspomnień, które zostały wyparte przez udręczony umysł bohatera.
A w ogóle to: ciemność, strach, piwnica, wstydliwe filmy, kasety VHS i Luke Skywalker.
Książka przypadnie do gustu tym, których fascynuje ludzki umysł. Jego możliwości, ale też mechanizmy obronne. I tym, którzy szukają odpowiedzi na pytanie czy, i w jakim stopniu przeżycia z dzieciństwa wpływają na dorosłe życie. No i tym, którzy z praktycznych względów, chcieliby wiedzieć jak wywinąć się z rąk psychopaty.
Wiedza o sposobach ratowania się z łapsk psychopaty zawsze w cenie! 😉
PolubieniePolubienie
Prawda? Powinni wydać osobny poradnik 😀
PolubieniePolubienie
Psychopatów coraz więcej chadza na wolności, powinny powstawać poradniki samoobrony, przy braku takowych – thriller też dobry 😉
PolubieniePolubienie
A thriller chociaż mógłby mieć rysunki na końcu…
PolubieniePolubienie
Podrzucę gŁoście. Ona uwielbia takie klimaty:)
PolubieniePolubienie
Bardzo proszę 🙂
PolubieniePolubienie
O to mnie by przypadła 😉
PolubieniePolubienie
Lubisz takie klimaty?
PolubieniePolubienie
Piwnica – wstydliwe filmy- kasety VHS – Luke Skywalker.
Tak pewnie w oryginale brzmiały hieroglify odczytane w Gizie.
Oryginał brzmiał, za Pratchettem, „Orzeł, amfora, linia falista, kaczka, kaczka” 🙂
PolubieniePolubienie
😀
PolubieniePolubienie
Kochana muszę tę książkę kupić po powrocie.
Uwielbiam takie klimaty
Zobaczymy czy lepiej jest napisana od powieści Kinga:😗😆
PolubieniePolubienie
OK 🙂
Daj znać…
😘
PolubieniePolubienie