SS, czyli sylwestrowe spostrzeżenia

Zacznę od sąsiadów, którzy mile mnie w tym roku zaskoczyli. Sylwester u wszystkich przebiegł, o dziwo, spokojnie. Od czasu do czasu słychać było tylko pojedyncze okrzyki. I pojedyncze szczeknięcia, ale trudno powiedzieć czy psów czy sąsiadów…

Jak już kiedyś pisałam, mieszkam w jednym z bliźniaczych bloków. To znaczy mój blok jest tym bliźniakiem mniej kochanym, bo tamten jest po przeszczepach i liftingu, ale przysięgam, że coraz bardziej cieszę się z tego gorszego blokowego sortu.

Wspominałam też, że w moim bloku mieszkają psiarze, a w tamtym kociarze. Tak jakoś wyszło przez przypadek. U nas czasami coś szczeknie w nocy, za to tam… Drzwi od klatki schodowej przez większość doby stoją otworem. Gdyby ktoś się zastanawiał – dla kotów. Lokatorzy wymyślili, że biedne koty zamarzną na śmierć, więc lepiej żeby spały w klatce. Koty, oczywiście srają na spanie w klatce, i srają w klatce. To jedyne, co w niej robią. Smród jest nieziemski, to po pierwsze. Po drugie – zimno w mieszkaniach, bo wieje z dworu. Po trzecie, wszyscy płacą za ogrzewanie na klatce, tracą więc pieniądze, że o ekologicznym aspekcie marnowanej energii nie wspomnę. Tuż przy wejściu, w piwnicznym okienku stoją miski, do których sąsiedzi sukcesywnie wrzucają obiadowe resztki. Problem w tym, że nikt ich później nie sprząta, więc o widoku i zapachu nie wspomnę. Same koty zresztą są średnio zainteresowane jedzeniem w tak mało estetycznej formie. Nie gardzą nim za to lisy, kuny i łasice, które z rozbawieniem obserwuję niemal każdego wieczoru. Mój kolorowy (wytatuowany) sąsiad, jedyny psiarz w bloku kociarzy, pytał mnie ostatnio czy nie ma u nas jakiegoś wolnego mieszkania. Jest zdesperowany.

Ale wracając do Sylwestra. Nie obyło się bez drobnego incydentu – jakieś małolactwo postanowiło odpalić (race? armaty?) na skwerku przy bloku. Po chwili spieprzali w podskokach, a skwerek jarał się żywym ogniem. Kilku sąsiadów wyskoczyło żeby ugasić pożar.

Oliwia oznajmiła, że możemy sobie gdzieś wyjść, a ona zostanie z Tamalugą. Wykopaliśmy ją z domu na imprezę. Kiedy to dziewczę będzie się bawić, jeśli nie teraz?

Wiktorii nikt wykopywać nie musiał – plany na Sylwestra miała już ustalone od pół roku.

Stałam tak w progu jej pokoju, przyglądając się jak lata niczym kot z pęcherzem, bo wszyscy już od 2 godzin byli na miejscu, tylko ona, jak zwykle ostatnia. Jej pokój to było pobojowisko. To znaczy bardziej niż zwykle, dużo bardziej. Na łóżku leżało wszystko, co tylko się na nim mieściło. Na podłodze skarpetki, rajstopy, but, torebka, paragony i szczotka do włosów. Wiktoria biegała w nerwowym szale, przeskakując przez przeszkody i wyraźnie czegoś szukając. Jej telefon dzwonił bez przerwy. W środek Armagedonu weszła, równie zakręcona Żanejro.

– Co ty tak latasz? – pyta Wikę.

– …!

– Co znowu zgubiłaś?

– Szminkę!

– Poszukaj na łóżku.

– Już szukałam. Na pewno ta mała cholera mi zabrała!

– Tamaluga?

– Nie, Oliwia!

Stoimy z Żanejro ramię w ramię i przyglądamy się jak Wika w panice przeszukuje biurko, wybiega z pokoju, wbiega z powrotem…

– Wiesz co – mówi Żanejro. – Ja mam taką fajną szminkę…

– No to dawaj! – Wika przystaje na chwilę.

-… ale nie przy sobie – kończy Żanejro. (Uwielbiam ją).

Wika patrzy na nią wzrokiem mordercy. Ich wieloletnia przyjaźń właśnie zawisła na cienkim włosku. Jednak tylko cmoka z irytacją i biega dalej. Mam wrażenie, że biega już teraz zupełnie bez sensu (przyjmując, że wcześniejsze miało jakiś sens). W międzyczasie zderza się z łóżkiem. Siła uderzenia jest na tyle duża, że spod łóżka wyjeżdża okrutnie zakurzona, zapomniana przez Boga i ludzi deskorolka. Teraz czekam już tylko aż się o nią potknie.

– Wiesz, ta szminka – ciągle dalej Żanejro. – To ona jest taka fajna, że jak się nią pomalujesz to najpierw jest taka…

Wiktoria zatrzymuje się nagle, jak by ktoś odciął jej zasilanie.

– Jaka?- pyta z zainteresowaniem.

– No, taka matowa. Ale jak obliżesz usta to się robi błyszcząca.

– Na długo?

– Dopóki nie wyschnie. Wtedy znowu jest matowa.

– Aha. A jaki ma kolor?

– Czerwona.

– Nie spieszyłyście się gdzieś czasami? – pytam, starając się zachować powagę.

Obie wyrywają się z letargu, po czym jedna wyjmuje komórkę i coś tam pisze, a druga dalej biega.

Po dziesięciu minutach z ulgą zamykam za nimi drzwi.

 

***********************************************

 

Podobno jaki Sylwester, taki cały rok. Ja dokładnie o 12:00, wylewałam Tamalugowe siuśki z nocnika do sedesu. Wizja robienia tego przez cały rok wydała mi się dosyć przygnębiająca, dlatego błyskawicznie dołączyłam do  Tomka i Tamalugi i trwaliśmy na podłodze w zwartym uścisku.

O 12:03 Tamaluga umościła się na parapecie, żeby podziwiać fajerwerki, odpalane, jak zwykle z placu za Biedronką.

– Nie boisz się, Tamalugo?

– Tloche boje.

Przy okazji – Tamaluga myśli, że fajerwerki puszcza święty Mikołaj, przyczajony na Biedronkowym parkingu. Wołała go głośno, prosząc o konkretne kolory:

„Kołaju, kołaju, telaś blu, guułini, redi, jeloł” i tak dalej.

O 12:20 dziewczyny zadzwoniły z życzeniami. Oliwia wyraziła nadzieję, że my też wspaniale się bawimy. Spojrzałam na Tomka, który właśnie podłączał dwa kabelki do jakiegoś małego urządzenia. Spojrzałam na Tamalugę, która z braku chętnych sama sobie polewała Piccolo do kubka (a także na krzesło i podłogę).

„O, tak, córeczko, mamy ubaw po pachy”.

 

66 uwag do wpisu “SS, czyli sylwestrowe spostrzeżenia

  1. Na moim osiedlu ogólnie Sylwester przebiegł wyjątkowo spokojnie, nie licząc tego że niektórzy nie wytrzymywali i już po 20 strzelali petardami, ale i tak było lepiej niż w ostatnich latach, gdy już kilka dni przed Sylwestrem idioci walili petardami a mi psina niepotrzebnie się stresowała. Brawa dla małej że doczekała do 24, ja w jej wieku nie dawałem rady i zasypiałem a nikt cholerka nie pomyślał żeby mnie obudzić 🙂 A wylewanie siuśków o północy może być dobrą wróżbą na cały rok i symbolizować obfity rok 🙂

    Polubienie

      1. Jedno co mnie pozytywnie zaskoczyło to brak petard w osiedlowym markecie, może w końcu ludzie idą po rozum do głowy… Zresztą wydać kilkadziesiąt czy kilkaset złotych by przez minutę gapić się w niebo?

        Polubienie

      2. Dlatego też właśnie wchodzą te ustawy i w kilku miastach już tegoroczny Sylwester odbył się bez wybuchów. U nas z kolei po 1 w nocy jakiś facet biegał w panice i szukał swojego psa. Idiota. Wylazł z psami w Sylwestra bez smyczy!

        Polubione przez 1 osoba

      1. O, to u nas na odwrót – ja zawsze czekam na Tomka. Czasami tak długo, że zapominam gdzie idziemy 😀
        (Zupełnie jak w Społem, stojąc w kilometrowej kolejce, gdy wreszcie przychodzi moja kolej: „Co podać?” „Eeeee. Eee.” 😂

        Polubione przez 1 osoba

  2. Mój Misiek zaadoptował trzeciego bezdomnego, który błąkał się przy śmietniku kamienicy… dlatego bezdomne koty mnie przerażają 😉 A przecież w domu były tylko psy, i co to się porobiło dziecku?

    Oj tam, oj tam, przy Tamaludze to na pewno mieliście wesoło, nie narzekaj😉

    Polubienie

    1. Pewnie, że było wesoło. Uwielbiam być z rodziną, nie potrzebuję szaleństwa.
      Czytam: Misiek zaadoptował bezdomnego, i mówię – Boże… – zanim doczytałam, że o kota chodzi. 😂
      U nas, widzisz, też same psy od pokoleń, a Oliwia chciała kota. Na szczęście z głowy jej szybko wybiłam!

      Polubienie

  3. Hahaha, no cóż – rozumiem Wikę – sama tak pół życia wychodzę z domu 😀
    Nooo…a mieszkańcom klatki obok nie zazdroszczę. Chociaż sama jestem kociarą, ale nie przesadzajmy :/
    Ja o 22 spałam już w Sylwestra. Nie spał tylko Dziubas, który podobno relacjonował mi przebieg imprezy, czyli rodzajów fajerwerków na zewnątrz, na co ja (podobno) odpowiadałam chrząknięciami albo chrapnięciami. Zraził się po chwili i oglądał sam 😉

    Polubienie

  4. Zrób kobieto porządek na tym osiedlu.
    Proponuje ring koty kontra psy
    Niech wygra najlepszy😆😅😄😃
    Ordnung muss sien😆😅😄
    Już Lubie Twoje córki
    Inteligentni ludzie nie dbają o porządek
    Siuśki powiadasz?
    Szykuje się więc kolejna siostra
    Aż ci kochana zazdroszczę😗😗😗

    Polubienie

      1. Drżysz maleńka😆😅😄
        Masz wprawę
        Warunki też jakby sprzyjające bo z chłopem sypiasz…
        Nie uważasz, że za marnowanie materiału genetycznego winny być wprowadzone bezkompromisowe sankcje???
        Jestem za
        Życie jest tylko jedno
        Nie marnuj tego…

        Co do kotów to mają wypracowaną metodę
        Robią
        Phhhhh
        I
        Rozcinają jednym ruchem gębę przeciwnika

        Polubienie

      1. 😂 ups, że się tak wyrażę 😂
        Ale jeśli chodzi o Sylwester z 2, 3 czy 10 to wszystkie ponoć beznadziejne były, więc nie żałuj. Ja też nie oglądałam.
        A dlaczego nie macie? JESZCZE nie macie, czy z przekonania? 😛

        Polubienie

      2. Nie potrzebny nam byl… ale teraz zaczynsmy myslec o zalozeniu Polskiej TV. choćby dlatego ze mama przylatuje na ponad miesiąc… a i mnie by razniej bylo jakby sobie jakies TV gralo jak sie bede krzatac sama w domu 😛 Ale tez sensownego to tam nie ma za wiele.. taka prawda ;P

        Polubienie

      3. Rozumiem, że można nie mieć tv, ale gdy sobie pomyślę o mojej kuzynce, która mieszka na wypiździewiu wypiździewia pod Kołem Biegunowym, gdzie do skrzynki na listy ma 3 kilometry lasem, a do pociągu, do cywilizacji jakiejkolwiek to z jakieś 6 km, i ona nie ma TV w tej swojej chatynce z kurzej, ku*wa łapki, a internet tylko na limit, a jak jeszcze noce polarne przychodzą, to……….. Jesssssuuusssss!!!!

        Polubienie

  5. Jesteś pewna, że Żanejro nie jest dilerką?
    Ale oni tak bezdomniaki traktują, tymi resztkami, czy własne??? [Kociarą jestem, ale obraz mnie powalił. Głównie ze względów epidemiologiczno-higienicznych. Aczkolwiek, jeśli to bezdomniaki, to trochę temat rozumiem, bo schroniska ich nie chcą, więc jak nie otworzysz – to one naprawdę zamarzają. ]
    Jakie święte dziecko – sama sobie polewa, zamiast tatusiowi kabelki mieszać!

    Polubienie

    1. 😂 Żanejro rządzi.
      Bezdomne, swoje, jak leci. Tak jak piszę: gównie korzystają lisy i spółka.
      Schroniska ich nie chcą? Cóż… u nas otworzyli ogromną „kociarnię” przy Schronisku. Pytanie tylko, po ch*j? Przecież te koty radzą sobie dużo lepiej na wolności. Kot to dzikie zwierze, udomowianie go nie ma sensu. Zamarznąć to nie zamarzną, bo są mistrzami w wyszukiwaniu ciepłych miejsc. Na klatce się tylko załatwiają. Zresztą klatka otwarta jest cały rok, nawet latem, (żeby co? nie stopiły się na słońcu?) Gdyby mnie obrzydzenie nie odrzucało to pstryknęłabym fotkę na dowód. Koszmar. Na szczęście nie mój. 🙂

      Polubienie

      1. Schronisko nie odławia dzikich kotów, bo ktoś wpadł na zbliżony pomysł, że to nie są koty domowe, tylko wolnożyjące. Nie radzą sobie. Średnia życia takiego ‚wolnego’ to kilka lat, a moje w domu żyły do 17. Koty wolne mają pasożyty, choroby, są dręczone przez dzieciarnię i zwyrodnialców, mają urazy od samochodów, psów, kruków. Nie radzą sobie. Nawet ze szczurem z fosy nie za bardzo, jak szczur jest już dorosły. Kot jest od wieków udomowiony, tylko ma inny charakter niż pies. Popieram pomysł czeski – odłowić wszystkie i wykastrować, potem wypyścić – skoro nie ma kasy na odławianie i żywienie i leczenie. U Czechów nie ma bezdomnych kotów i psów na ulicach. I uszczelnić system. Wszystkie zwierzaki czipowane i właściciel odpowiedzialny za warunku i za koleje życia.

        Polubienie

      2. No ale skąd te „wolne”, co sobie nie radzą? Powyrzucane z domów, czy jak? Kot jest od wieków udomowiony, OK, ale od wieków też żyje dziko.

        Polubienie

      3. Z domów i ze wsi – plus po wojnie z bezdomnymi nic w Pl nie zrobiono. Zobacz – w Czechach czy u niemieckiego najeźdźcy do niedawna – bo teraz to nie mam pewności – bezdomniaków nie było. Jeśli kocica może urodzić 3 mioty rocznie po 5 kociąt – to nawet, jeśli po tym 3 porodzie padnie z wycieńczenia to jest 10-15 żywych młodych na jej miejsce.

        Polubienie

      4. …nie no – z tych 10-15 odejmij te, co wpadną pod samochód, zginą z głodu, na zapalenie płuc, oskrzeli, koci katar, zakażenie rany… z 10 pożyją dłużej 2-3 sztuki – tylko wciąż to jest cierpienie tych zwierząt. I są rozwiązania u sąsiadów, a konsekwentnie nic się z tematem nie robi. Musi być spisek 😉

        Polubienie

  6. Oliwia i Wiktoria tak się różnią charakterami, że jedną trzeba było na siłę wykopać z domu? 🙂
    Ja mam siostrę i też jesteśmy od siebie bardzo różne. Są rzeczy, które nas bardzo łączą, ale są też takie, które różnią nas do tego stopnia, że czasem zastanawiam się czy którejś z nas nie podmienili w szpitalu 😉

    Polubienie

  7. Nasz Sylwester wiesz jak wyglądał, więc wylewanie siuśków brzmi jak spełnienie marzeń :))
    Tak sobie czytam o twoich dorosłych dziewczynach i próbuję sobie wyobrazić jak to będzie za te parę lat u nas. Na razie dialogi o szminkach są podobne, ale na poziomie 4-latki czyli „Masz szminkę”? „Tak w kieszeni” Możesz mi dać się pomalować, bo moja gdzieś się zgubiła”? I teraz słucham o twoich dziewczynach i wyobrażam sobie jak wychodzą na imprezę i jedna też nie może tej pomadki znaleźć. Na razie UFO 😀
    Śmiesznie macie, kocham takie małe rodzinne radości :))
    Nie wiem jak jest u was, ale czasem spotykam takie śmieszne memy o siostrach – jedna wiesz, taka strojnisia, księżniczka, stoi przed lustrem, a druga spokojniejsza, pomaga w kuchni. U nas się zgadza. Ciekawe jaka będzie Tamaluga 😀

    Buziaki na Nowy Roczek, obyś siuśki same lądowały w toalecie 😉

    Polubienie

    1. Tak wiem, kochana, wiem. Mam nadzieję, że już OK?
      No, to chyba dialogi na poziomie 18-20 latki niewiele się zmienią 😀 Albo w skrajnych przypadkach się cofną (Żanejro 😂)
      Tak, u nas też się podzieliły na role 🙂 Nie wierzę, że są siostrami czasem… 🙂
      Nie wiem jaka będzie Tamaluga, bo napatrzy się na jedną i na drugą, a jeszcze jej własny charakter dojdzie… Mam nadzieję, że weźmie więcej ze swojej Siostry-Mamy Chrzestnej – Oliwii.
      Dziękuję i buziaki dla Was!
      Kobiety na traktory, siuśki do toalet!

      Polubienie

  8. Teeee,,, uważaj bo nie ufam ludziom którzy nie lubią kotów. A tak poważnie to mam kociarnię w domu (sztuk trzy) ale wykastrowane i wysterylizowane żeby nie smrodziły sikając po ścianach . Nawet wsiowe kumple jak przychodzą prysnąć mi po oknach doprowadzają mnie do szału. Jak żyła psica to znaczna cześć kotowatych miała na tyle rozsądku że trzymała się z daleka od naszych okien. Koty to czyste zwierzęta ale żyjące dziko nie zawsze mają szansę żeby się wykazać . Mam kocura ze schroniska po dzikiej koce – kotkę złapali ,okociła się w schronisku, później ją wysterylizowali i wypuścili. A kocur niby po dzikiej kotce a pierdoła aż miło 🙂 (pewnie dlatego że facet)
    Co do sylwestrowego strzelania to debilizm jak się patrzy. Ale jest zabawnie – szczególnie jak w tych dniach ambulatoria chirurgiczne pękają w szwach bo bezmózgie debile strzelały se petardami. Ale ubaw po pachy niektórzy mieli , po pachy, ale za to bez niektórych palców

    Polubienie

    1. Ale ja w życiu nie powiedziałam, że nie lubię kotów! W żadnym wypadku. Po prostu uważam, że nie nadają się na zwierzątka domowe. Przepraszam za to, co napiszę, ale dla mnie kota można przyrównać do faceta, właśnie. Kocham go, ale on mnie nie chce i łazi na boki. No, ale ja go kocham i muszę zatrzymać przy sobie za wszelką cenę. No więc go kastruję. Facet zostaje ze mną i nie chce już chodzić na boki. Nie chce mu się właściwie już niczego. Raczej mnie nie kocha, ale JEST W DOMU. 😛
      Dobra, lepiej się zamknę w tym miejscu 😀
      Jak trafi na debila to spoko, gorzej gdy debil puści petardę w tłum i zrani niewinnych. No ale kurde nie puścić dzieciaka na Sylwestra? Dlatego mam nadzieję, że przyszły będzie już bezpieczniejszy.

      Polubienie

      1. dobre porównanie – kota do faceta. No i Kot się tez ociera 🙂 i każdy się z tego cieszy. Wykastrowałam żeby nie sikał cuchnąco. Kot jest indywidualistą. I koty albo się kocha albo nie. Ale ja też lubię psy ale nie wszystkie .. Te małe popierdółki dziamgoty i psy zaczepno obronne (zaczepia a właściciel go musi obronić) pokurcze i wszystkie inne mogą wylecieć na Księżyc. Uwielbiam większe psy 🙂
        Też mam nadzieję że petardy pójdą w odstawkę

        Polubienie

      2. Wiesz, że ja o tym myślałam przed chwilą? O tym, że w odniesieniu do psów też wkurza mnie wiele rzeczy. Może nie same psy, ale to co robią z nich właściciele – albo koczkodany które traktują jak zabaweczki, albo tresowanie na morderców.

        Polubienie

  9. Olitario z wpisu zrozumiałam , że zamieszkujesz w psiej części osiedla.
    Tylko kotki ostrzą pazury
    A i te Siuśki to nic takiego kochana
    Gorzej by wróżyło gdybyś się upiła i kibel przytulała
    Z dwojga złego to jednak lepiej się rozmnażać 😚😙😊

    Polubienie

  10. To był nasz pierwszy sylwester w domu gdyż do tej pory wszystkie spędzaliśmy na zadupiach Podlasia w pogoni za zapaleniem płuc:))) Nie było jednak tak źle, a jak dobrze pójdzie, to za miesiąc zrobimy sobie sylwestra (a kto nam zabroni?) wśród żubrów:)) PS. Mikołaj zapieprza fajerwerkami wyłącznie na parkingach za Lidlem!

    Polubienie

  11. Świetny i dowcipny wpis sylwestrowy. Niechby taka krzątanina zbliżała ludzi do siebie, bo Rodzina godna uwagi i charakterna, co dobrze wróży.
    Serdeczcznie pozdrawiam

    Polubienie

  12. Heh… Ja ze swoimi sąsiadami mam Sylwestra cały rok. Anglicy. Syn, może 12-letni, oblał jakiś czas temu swojego tatę benzyną, bo mu ktoś wyjeździł jego w motorynce. Innego razu ganiał wujka z łancuchem od motoru. Którejś nocy obudziło mnie ludzkie szczekanie… Okazało się, że najmłodsza córka się dusi. Później opowiadała mi i Krystianowi z dumą, że jej krtań spuchła. No. A w Sylwestra było u nich spokojnie… Żeby nie to, że ich wczoraj widziałam podejrzewałabym, iż leżą pokrojeni na kawałki w piwnicy. Albo w garnku.

    Polubienie

  13. Zupełnie nie wiem dlaczego zamiast psiarzy przeczytałam „pisarzy” i jakoś mi się ten początek nielogicznym wydawał;) Wiesz, gdybym mieszkała w tym drugim bloku, kociarzy, to bym zafiksowała. Maskara jakaś…
    U mnie Sylwester imprezowy… pojechaliśmy do znajomej która ma trójkę dzieci w wieku wczesnoszkolnym…i do tego moje Baby. Było GŁOŚNO ;D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    Polubienie

Dodaj komentarz