Miszczowie konwersacji

 

Zaczęło się od Oliwii studniówki. To taka impreza, która niestety, wbrew pozorom nie trwa sto dni. Impreza, na którą to córka nie chciała iść, i na którą to, oderwaliśmy naszego Nerda od książek i niemal wypchnęliśmy ku zdecydowaniu. Gdy się zdecydowała – do balu został niecały miesiąc. Zaczęły się poszukiwania sukienki, których nie będę szczegółowo opisywać, bo wyssały z nas resztki, i tak już nadwątlonej, styczniowej energii. Powiem tylko tyle, że,

Sukienka nr 1 dotarła inna niż zamówiona.

Sukienka nr 2 dotarła za duża.

Sukienka nr 3 dotarła po studniówce.

W tak zwanym, międzyczasie, dowiedziałam się, że:

Rozmiar 34 jest na Oliwię za duży, więc cały czas żyłam w błędzie, sądząc, że to najmniejszy rozmiar.

oraz że:

Jest to w istocie najmniejszy rozmiar, z ogólnodostępnych.

Kilka e-sklepów i owszem, mogło popełnić coś mniejszego, ale trzeba doliczyć jedną stówę i dwa tygodnie.

Dwa tygodnie to pozostały do studniówki.

Dziękując sobie w duchu, że nie zdążyłam odesłać sukienki numer 2, rozpoczęłam poszukiwania krawca. Sukienkę trzeba było zwęzić i skrócić, jakieś dwa centymetry, żeby była przed kolano.

W tak zwanym, międzyczasie, dowiedziałam się, że:

W mojej dzielnicy są trzy punkty krawieckie,

oraz, że:

W jednym takich rzeczy się „nie robi”, a w drugim takich rzeczy się „nie zdąży”.

W trzecim punkcie pańcia oznajmiła cmokając, że jest to bardzo trudna przeróbka, bo zwężenie popsuje fason, a skrócenie jest raczej niewykonalne, bo już na pewno popsuje fason. „No, bo, widzi? To plisy, falbanka i halka, widzi?”

Tak, widzi. Ale widziałam też, nie znając się na tym, że wystarczy podciągnąć ramiączka, żeby suknia była krótsza, bez ruszania dołu.

W każdym razie pańcia krzyknęła tyle, co za nową suknię, i kręcąc głową dała do zrozumienia, że to najcięższe ze zleceń w jej 30 letniej karierze.

I wtedy okazało się, że Tomek ma kolegę, który ma kuzynkę, która… nie jest krawcową.

Ale!

Ale coś tam potrafi.

Zabrał Tomasz Oliwię do owej kobiety. Przerobiła sukienkę w 20 minut. Za darmo (skróciła podciągając ramiączka – można?!)

Kobiecie, której na oczy nie widziałam, byłam bardzo wdzięczna, a tak już mam, że gdy ktoś robi mi przysługę, to staram się odwdzięczyć, w miarę możliwości. Kupiłam więc kawę i czekoladę, i przekazałam owej pani przez tego Tomkowego kolegę. To chyba normalna reakcja?

Minęło trochę czasu, idziemy z Tomkiem ulicą, i nagle on mówi:

– O! O, o! Tam… ta, no.

Jego elokwencja czasami wbija mnie w chodnik.

– Że słucham, mój drogi?

– O, tam! Idzie pani Gosia, ta od sukienki. Wreszcie się poznacie.

„i pogadacie od serca”, dodałam w myślach, bo aż się prosiło.

No i się poznałyśmy i pogadałyśmy od serca, to znaczy podałyśmy sobie ręce i zapadła cisza. W końcu pani Gosia powiedziała,

– Mój syn miał osiemnastkę. Trudno uwierzyć, jak te dzieci szybko dorastają. A u was co?

– U nas jest Tamaluga – palnęłam bez zastanowienia.

– Przepraszam?

– TA MA LU GA – powtórzył Tomasz uprzejmie. A ponieważ żadne z nas nie kwapiło się z wyjaśnieniem – Pani Gosia też uprzejmie się uśmiechnęła, ale nagle zaczęło jej się bardzo spieszyć.

I to tyle. Cała wymiana tych światłych myśli, trwała może ze dwie minuty. Nawet nie wiem, czy skojarzyłabym panią Gosię po raz drugi (a z moją pamięcią do twarzy – na pewno nie).

Ostatnio przyjeżdża do nas Tomka kolega i wręcza mi drogi kosmetyk z Sephory, informując, że „to od Gosi, bo bardzo cię polubiła”.

Rozumiem, że mogę robić na ludziach piorunująco zajebiste wrażenie, no ale… Sytuacja zrobiła się, co najmniej dziwna i trochę mnie zatkało. Przypomniawszy sobie tamtą rozmowę, aż smarknęłam ze śmiechu. Minę też musiałam mieć ciekawą, bo kolega Tomka przyglądał mi się z niepokojem. A że wolno kojarzy to zrobiło mi się go szkoda. Prezent przyjęłam, ale…

Czyli teraz co? Będziemy tak sobie z panią Gosią, przekazywać prezenty do emerytury?

Polubiła mnie.

Dobre.

A może to ja przesadzam?

I gdy tak nad tym dumałam, to uświadomiłam sobie, że przecież ja jestem taka sama. Uwielbiam robić ludziom prezenty, zupełnie bez powodu. Mimo, że jestem jedynaczką, a może właśnie dlatego, lubię się dzielić tym co mam i uszczęśliwiać innych.

Tylko nigdy dotąd nie przyszło mi do głowy, że ktoś też mógł czuć się skrępowany moim prezentem. Nie pomyślałam o tym. Dlaczego tak trudno jest nam uwierzyć w bezinteresowność?

……………………

Czasami problemy dnia codziennego urastają do takiej rangi…

Oglądamy Shreka. Wróżka Chrzestna lata po ekranie.

Tamaluga wpatruje się w nią intensywnie, oczy jej błyszczą. Dotąd widywała tylko latające ptaki.

T: Mama! Pani lata?!

Ja: Tak, pani lata.

T: Dlaciego?!

Ja: Bo jest wróżką. Wróżki raczej latają.

T (zrozpaczona): Ale Tami nie lata! Dlaciego?!

Ja: Bo Tami nie jest wróżką. Ludzie nie latają.

T: Tak, ludzie nie latają, ale wluźki latają!

Ja: Ale Tami nie jest…

T (wyciągając z szafy skrzydła): Tami teś jeśt wluźką! Popatś! Widziś?

Ja: …

T: Dlaciego Tami wluźka nie lata???!!!

Powiem wam: wszystkie trudne rozmowy o seksie, dojrzewaniu i tak dalej mogą się schować. Spróbuj wytłumaczyć dziecku, które przecież jest wróżką z racji skrzydeł, dlaczego nie umie latać, chociaż tak bardzo by chciało…

……………..

Miało nie być politycznie, ale strajki trwają, zatem pragnę wyrazić niepokój, jako mama maturzystki. No i wyraziłam.

Przy okazji: Mamy taką mało rozgarniętą sąsiadkę, która, gdy strajk się rozpoczął, zaczepiła nas przed bramą.

– To nauczyciele strajkują?

– Tak.

– Coś podobnego! Ktoś wie, dlaczego?

– Ja wiem! – wykrzyknęłam radośnie.

– Dlaczego???

– Ony mają za czemno w prasy.

Nie wiem, czy sąsiadka oglądała „Misia” i guzik mnie to obchodzi. Tomek za to rechotał jak opętany, aż nie mogłam go uspokoić.

 

Cieszę się, że sprzedawczynie ze sklepu Społem nie podjęły strajku, chociaż po wprowadzeniu wolnych niedziel było naprawdę blisko. Z tego miejsca chciałabym im serdecznie podziękować. Moja niedoszła maturzystka przynajmniej ma serek tostowy na śniadanie.

44 uwagi do wpisu “Miszczowie konwersacji

  1. Też się zastanawiałam nad tą bezinteresownością. I też lubię robić innym prezenty od tak, bez powodu i mogła bym 10 razy dziennie obdarować ludzi prezentami, bo sprawia mi to radość, ale hamuje emocje, myśląc o tym że ktoś może poczuć się niekonfortowo. Ale myślę że świat był by piękniejszy, gdyby bezinteresownośc była na porządku dziennym.

    Polubienie

  2. Hmmm… Nie rozsiewaj tak tego uroku osobistego bo Twoi nie-znajomi wykupią wszystko ze wszystkich Sephor. Ale przynajmniej będziesz miała pachnące zapasy. A co do krawcowych – mam podobne zdanie jak o budowlańcach. Kiedyś będąc w posiadaniu tylko jednej ciepłej kurtki zimowej rozpirzył mi się zamek. Punkt usługowy zwany EKSPRESEM KRAWIECKIM umiejscowiony był tuż obok pracy. W kurtce koleżanki pobiegłam tam zaraz po otwarciu . Pani po oglądnięciu postawiła diagnozę : ZAMEK DO WYMIANY- DO ODBIORU ZA TYDZIEŃ… Na nic zdały się prośby płacze i zawodzenia. W końcu to ekspres a nie pendolino. I gówno. Też domorosła krawcowa zmieniła mi zamek za przysłowiowe DZIĘKUJĘ i dupsko mi nie przemarzło.

    Polubienie

    1. No postaram się, postaram, ale, sama wiesz, kochana – nie jest łatwo.
      Wcześniej nie miałam styczności z takimi punktami, bo szyła dla mnie garderobiana z teatru, a różne przeróbki robiła mama koleżanki. Też za „dziękuję”. Teraz coraz częściej żałuję, że sama nie posiadłam tej umiejętności. Noszę się z zamiarem kupna maszyny i odbycia jakiegoś kursu.

      Polubienie

      1. No dobra – rozsiewaj . Niech będzie po Twojemu 🙂 Ale powiedz tak szczerze…. nie masz ochoty w takich sytuacjach szpetnie zakląć ?? Bo ja zawsze wtedy mam ochotę takim super-fachurom puścić parę qrwów. Rozwściecza mnie to do granic wytrzymałości.

        Polubienie

  3. Studniówka dziecaka spowodowała, że przez kilka dni byłem kierowcą nieomal zawodowym, po czym okazało się, że w Olsztynie nie ma niczego, co nadawałoby się do założenia! W związku z powyższym pojechaliśmy do Trójmiasta, gdzie przez kilka dni … itd. Na szczęście (w odróżnieniu od Ciebie:))) nie mam już w planach żadnych balów gimnazjalnych i studniówek, ale w zamian mam panią krawcową, która jest tania,szybka i kumata. HA! PS. Jeżeli nie mieszkacie na parterze, to może jednak spróbować z tym lataniem, bo kto wie, może jednak Tami jest wróżką?

    Polubienie

    1. Poważnie?! Pojechaliście do Trójmiasta za sukienkę? No, to byłeś tatusiem roku 😀
      Ja też nie mam w planach, tzn, nie będę niczego planować, bo zanim Tamaluga pójdzie,to i tak zapomnę. Mam nadzieję, że będę jeszcze w ogóle jarzyć, co to jest bal i sukienka 😀
      Mieszkamy na parterze. Tami jest wróżką. Wiem to, bez sprawdzania.

      Polubienie

  4. Czytam ten tekst i zaczynam się cieszyć że nie chodzę w sukienkach 🙂 Ale fakt, pecha mieliście niezłego… Ja sporo ciuchów zamawiam przez net,ale jednak kupić coś na faceta łatwiej i jak do tej pory jeśli chodzi o ubrania kłopotów nie miałem… Dobrze ze mieliście trochę czasu, bo gdyby to było w wigilię imprezy…Bryyyyyyyyyyyyyy!!!

    Polubienie

      1. O dziwo trafiam, choć czasem zamawiam na ślepo, bo np według jednego sklepu noszę XL a w drugim to będzie już XXL i muszę liczyć na szczęście, bo te tabelki mają plus minus 2cm… Z butami jak na razie nie mam problemu, kupiłem dwie pary i są ok,a spodni nawet bym nie ryzykował kupować przez net, bo w tym przypadku nie tylko rozmiar w pasie ma znaczenie, ale i np to jak leżą na tyłku a tego w necie nie zobaczysz…

        Polubienie

      2. No właśnie. Te rozbieżności są czasami tak duże, że aż niedorzeczne. Z jednej strony lepiej zmierzyć, a z drugiej ja też się tak rozleniwiłam, że mi się nie chce po sklepach latać i też większość z netu.

        Polubienie

      3. Widzisz, ja to za wielkiego wyboru nie mam, bo w Szczebrzeszynie sklepów z porządną odzieżą brak, najbliższe są w Zamościu, więc bardziej opłaca mi się zamawiać w necie niż cały dzień spędzić na szukaniu ubrań…Siedzę jak panisko a kurier przynosi pod drzwi 🙂

        Polubienie

      4. Nie wiem jak duży jest Szczebrzeszyn, ale uwierz, że i w dużych miastach wybór niewielki. Chyba, że ktoś lubi ubierać się w sieciówkach, a ja nie znoszę. 🙂

        Polubione przez 1 osoba

    1. Hehe, no. Zaangażowałam się w to, bo to w końcu mój pomysł, żeby ją w ogóle na tę studniówkę popchnąć. Wreszcie i ona się wkręciła i już wszyscy latali zestresowani 😀

      Polubienie

      1. Mniejszy od 34 (XS) jest 32, czyli tak zwany XXS, często widuję do w sklepach, a zapamiętałam go, bo zawsze przyglądam się takim ubraniom z myślami w stylu „och szkoda, że ja muszę wybierać rzeczy przynajmniej 3 rozmiary większe” 😆
        Faktycznie bezinteresowność jest fajna, ale ta pani faktycznie postawiła Cie w niezręcznej sytuacji… Zastanawiam się tylko czym jej się teraz odwdzięczysz 😂😂😂

        Polubienie

      2. Hahaha! To ja nawet do tych wieszaków nie podchodzę i wzdycham do „esek” i „emek” 😂
        Myślę, że w celu podtrzymania jej hobby, mogę wykonać ręcznie ze skarpety taką poduszeczkę na igły 😂 😂 😂

        Polubienie

  5. Ja też bardzo lubię dawać prezenty i jeszcze organizować imprezy (urodziny, święta,…). Niesamowicie odnajduję się w kuchni, tylko nie mam bardzo dla kogo, bo dzieci jak to dzieci – wybrzydzają, ja wiecznie na diecie, a mąż nie przeżre wszystkiego sam i się marnuje, to muszę ostrożnie spełniać się kulinarnie 😉
    Może właśnie z racji tego że jestem jedynaczką jestem taka rodzinna?

    Niezłe jaja z tymi sukienkami. Dlatego nie jestem zwolennikiem zamawiania, wolę wybrać się do sklepu i przymierzyć. Tym bardziej że ostatnio rozmiar 36 okazał się za duży? O_o
    Aż uwierzyć nie mogę że tak się skurczyłam. Zostają mi chińskie sklepy z chińską rozmiarówką 😛 lub działy dziecięce i ostatnio autentycznie kupuję ubrania młodzieżowe. Nie wyglądam wcale zbyt chudo (żeby nie było że w anoreksję popadłam), ja po prostu mam niziutki wzrost. Mąż się śmieje że teraz będzie mnie taniej ubrać.

    Mam doświadczenie w robieniu piorunująco-zajebistego wrażenia 😀 Codziennie rano! Jak wstaję z łóżka. Kto powiedział że krótka fryzura jest prosta w utrzymaniu?

    Co do strajku. Młoda usycha z tęsknoty za przedszkolem albo za Stasiem. Więc mi jej szkoda. Współczuję rocznikom zdającym w tym roku egzaminy. Ten strajk nie jest w obec nich w porządku. Ja osobiście jako poniekąd pedagog nie strajkowałabym teraz tylko po egzaminach. Choć nie uważam żeby moi koledzy po fachu mieli źle, na pewno będą mieli gorzej gdy korepetycje zostaną opodatkowane, bo widzę że lud się mówiąc nie ładnie, wkurwia.
    Ja jestem nauczycielem z serca, a moi dawni uczniowie wiedzą że nawet w nocy o północy mogą do mnie zadzwonić – pomogę najlepiej jak mogę.
    A swoją drogą wysokość pensji nauczycieli powinna zależeć od efektów pracy (byłabym milionerem :P).

    Polubienie

    1. Prawda? Szkoda, że tak nie można każdego oceniać…
      Za Stasiem tęskni, to na bank! 😀 Ty lepiej tam uważaj na tego Stasia 😀 Jak będzie coś nie tego, to niech sobie własnej Nel poszuka 😀
      Ależ krótka fryzura czasami trudniejsza w utrzymaniu, a zwłaszcza rano! Też wiem coś o tym. Masakra. Ale nie ma jak pierwsze zajebiście piorunujące wrażenie. Dosłownie piorunujące 😀

      Polubienie

  6. Najbardziej nie lubię w prezentach bez okazji, bezinteresownych czy jakkolwiek je nazwiemy tego, że osoba obdarowana czuje przymus zrewanżowania się. Nożesz kur zapiał. Nie po to daje coś, bo tak czuję, bo chcę, bo mam taki kaprys żeby obdarowanemu zapaliła się lampka „oho! Też coś muszę
    dać”

    Co do studniówki… ja na swojej nie byłam, bo z całego serca nienawidziłam swojej klasy. Zbieranina osób z którymi nic mnie nie łączyło. Trzymałam się jedynie z trzema osobami.

    Co do strajku… a nie, nie wypowiem się. Napiszę może kiedyś o tym u siebie na blogu.

    Poniedziałkowe uściski ślę 🙂

    Polubienie

    1. Dokładnie! Mnie też to denerwuje, ale tak chyba każdy ma gdzieś zakodowane… Mówi się, że zemsta najlepiej smakuje na zimno, ale może prezent też? Komuś coś tam dałaś i cisza, i się nie spodziewasz, a tu jakaś okazja i bum! I wtedy to jest fajne i ma sens.
      Nienawidziłaś swojej klasy? Haha, ciekawe, ciekawe. W zasadzie ja za swoją też nie przepadałam. O dziwo dużo milej wspominam podstawówkę.
      i ja uściski przesyłam!

      Polubione przez 1 osoba

  7. To teraz rozmiar 32 nie istnieje? No pacz, to może dobrze, że Tuśka po dwójce dzieci jednak ma teraz 34, bo w czym by bidulka teraz chodziła ;p i nuszka (nie poprawiać) też jej ciut urosła, do bardziej dostępnych rozmiarów 😀

    Polubienie

    1. Nie wiem, co z maturami. Załamka. Wczoraj nauczyciel angielskiego wpuścił Oliwię i kilku uczniów do szkoły, od tyłu, żeby ich trochę poduczyć do matury… Ale to są wyjątki.
      Zaraz przekażę Tamaludze, że ma w tobie wsparcie. 😀

      Polubione przez 1 osoba

  8. W kwestii bezinteresowności…też tak mam, więc doskonale Cię rozumiem. Co do krawcowej…ech, kiedyś jedna pani za wymianę zamka w ulubionym choć wiekowym płaszczu zaśpiewała tyle, że dodałabym trochę i kupiła nowy płaszczyk. Także nic tylko być krawcową. A ja nie, ja na uniwersytety poszłam;))))
    W kwestii rozmów z trzylatką, tak…też mamy ten etap. I to nieskończone…a dlaczego? A po co? hmmmmm….
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

    Polubienie

    1. Tak, ja wiem,że takie pierdoły drogo kosztują. Paradoksalnie im mniejsza pierdoła, tym drożej. Wiesz, studia studiami, ale posiąść taką umiejętność, na jakiś kurs pójść, czy co… Naprawdę chyba się skuszę.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Bazgroszytka Anuluj pisanie odpowiedzi