Edukacyjnie

Jak większość z was wie, strajk nauczycieli przypadł w czasie matury mojej średniej córki. Czy też raczej, matura wypadła w czasie strajku, jak kto woli. Muszę jednak przyznać, że poza oczywistymi niedogodnościami, szkoła stanęła na wysokości zadania. W każdym razie kilku nauczycieli stanęło. Między innymi jej wychowawca, który się przejął. Gdy zorientował się, że Oliwia wraz z trojgiem innych uczniów ma do zaliczenia dwa pokaźne, całoroczne przedmioty – przejął się jeszcze bardziej. Możliwe, że najbardziej faktem, iż oznajmił im to tak późno. Zapomniał, że niektórzy uczniowie doszli do tej szkoły w drugiej klasie, i będą musieli zaliczyć przedmioty z klasy pierwszej – psychologię i przedsiębiorczość. Także, do stresu związanego ze strajkiem, maturami i niepewnością jutra, dołączył stres związany z nauczeniem się i zaliczeniem dwóch przedmiotów, plus, oraz, też – niepewnością jutra. Obie nauczycielki, bowiem, zawinęły się jeszcze przed strajkiem i kontakt się z nimi urwał.

Na szczęście wreszcie się udało, i udało się również zaliczyć oba w formie prezentacji. Z psychologii można było wybrać sobie temat, więc podsunęłam Oliwii fobie i nerwice natręctw. Do szkoły dostała się w pełnej konspiracji – od kuchni, a jej przybycie potwierdzone zostało telefonem z dyżurki do pokoju nauczycielskiego. Dostała najwyższą ocenę, bo musicie przyznać, fobie i natręctwa to temat rzeka, a przy tym ciekawy. Po dwóch depresjach i jednej bulimii, pani z ulgą przyjęła fobie. Z ulgą i fascynacją – przypuszczam, że o wielu przypadkach usłyszała po raz pierwszy.

……………..

Postanowiłam posłać Tamalugę na nauki.

Żadna z moich córek nie była w przedszkolu. Ja byłam, ale dawno temu i zasady były inne. Nie miałam więc pojęcia, jak to wygląda teraz. Znalazłam stronę naboru i zasiadłam do wypełnienia formularza.

Na początku nakazali mi wybrać 3 przedszkola. Oczywiście, nie miałam pojęcia jakie przedszkola są w pobliżu, nie mówiąc już o tym, które są publiczne, a które prywatne, które dobre, a które niekoniecznie. Skorzystałam z listy podpowiedzi. Wybrałam tylko dwa, możliwie najbliżej domu, chociaż i tak mam do nich kilometr. Oba znajdują się w najbardziej willowej części dzielnicy. Udając się w przeciwną stronę, też mam dwa, ale te znajdują się na hałaśliwym osiedlu.

Gdy już tę kwestię miałam ustaloną, przeszłam do konkretów, czyli testu wielokrotnego wyboru.

Czy jestem samotną matką. Nie ukrywam, że czasami czuję się samotna, jak każdy, ale nie mogłam podzielić się rozterkami duszy, bo do wyboru miałam TAK. NIE. ODMAWIAM. Odmówiłam więc, najgrzeczniej jak tylko można odmówić, klikając w kwadracik.

Czy dziecko pochodzi z rodziny wielodzietnej. Ucieszyłam się, że nareszcie mogę kliknąć TAK. Potem uświadomiłam sobie, że pozostałe dzieci są już dorosłe, więc się nie liczy.

Czy pracuję na umowę o pracę. Tu zdecydowanie ODMÓWILAM. Co mi będą w życiorysie zawodowym gmerać!

Czy odprowadzam podatki. To pytanie niejako wiązało się z poprzednim, zatem ponownie kliknęłam w ODMAWIAM

Czy rodzeństwo dziecka uczęszczało do wybranego przedszkola. Tak bardzo chciałam wreszcie zaznaczyć coś pozytywnego. Zastanowiłam się nawet, czy nie posłać moich dziewczyn do tego przedszkola, chociaż na trochę. Skoro istnieją uniwersytety 3 wieku, to dlaczego nie przedszkola?

Na koniec przeczytałam formularz. Nauczona doświadczeniem pisania listów motywacyjnych, wiedziałam, że trzeba przede wszystkim zaciekawić odbiorcę, żeby dowiedział się o nas czegoś.

Przeleciałam tekst z góry na dół. No cóż. Każdego kręci co innego. Jednak w głębi duszy czułam, że „list”, w którym na 90% pytań odmówiłam odpowiedzi, chyba nikogo nie zainteresuje. A już na pewno nikt się o mnie niczego nie dowie. Z formularza wyłaniał się profil sfrustrowanej i rozchwianej emocjonalnie matki, która pewna jest tylko tego, jak się nazywa i jak nazywa się jej dziecko.

Westchnęłam i kliknęłam WYŚLIJ, bo w coś kliknąć musiałam.

Na drugi dzień, z wydrukowanym formularzem zapuściliśmy się w willowe tereny dzielnicy. Od razu pożałowałam, że nie wybraliśmy się na rekonesans zanim dokonałam 1 i 2 wyboru, bo wybrałabym na odwrót.

Przedszkole pierwszego wyboru to taki późny PRL. Budynek duży, z jeszcze większym placem zabaw, i aktualnie dobudowywanym osobnym budynkiem. Z powodu trwającego remontu, dostaliśmy się tam drewnianą kładką, lawirując między stosikami cegieł. Kilkoro drzwi z każdej strony, zawiłe korytarze, normalnie prawie się zgubiłam.

Przedszkole drugiego wyboru, na ulicy W, okazało się być dosłownie za rogiem pierwszego. Nawet ich place zabaw były połączone. Nieduża, stara willa, tylko 3 grupy. Tamaluga wparowała do środka, i zachęcana przez Panią, wbiegła do sali, i zrzucając w biegu czapkę i buty, wmieszała się między dzieci. Między chłopców, ściśle mówiąc.

– To jakieś męskie przedszkole – szepnęłam do Tomka. On jednak zdążył zajrzeć do środka i uspokoił mnie, że za drzwiami przy stole siedzą dziewczynki. Tymczasem Tamaluga wydawała polecenia i rozstawiała chłopców po kątach. Jednemu kazała bawić się z nią domkiem, drugiemu przynieść nowe lalki… (Zupełnie jak na placu zabaw, na którym angażuje wszystkich wkoło, i zanim się zorientujemy, jeden chłopak trzyma jej picie, drugi ją buja na huśtawce).

Oczywiście, kategorycznie odmówiła powrotu do domu. Gdyby nie pani, to pewnie szalałaby tam do tej pory. A pani obiecała, że Tamaluga tam wróci, a ona na nią poczeka. Czarownica jakaś.

Ale wracając.

W połowie kwietnia wchodzę na stronę naboru i jakież było moje zdziwienie – Tamaluga została zakwalifikowana. I to do przedszkola W, przedszkola drugiego wyboru! W swojej naiwności sądziłam, że jest to równoznaczne z przyjęciem do przedszkola i w myślach już otwieraliśmy z Tomkiem, Piccolo. Coś mnie tknęło. Doczytałam. Niestety. Zakwalifikować mógł się każdy, kto prawidłowo wypełnił formularz. Jak się okazuje, nawet tak pokręcony, jak mój.

Gdy zaczęłam wczytywać się głębiej, okazało się, że o przyjęciu decyduje liczba zdobytych punktów. Aaaa punkty, można uzyskać, za:

bycie samotną matką,

niepełnosprawność w rodzinie,

umowę o pracę,

odprowadzanie podatków,

wielodzietność,

pozostałe dzieci w przedszkolu.

I jeszcze – za deklarowany czas przebywania dziecka w przedszkolu powyżej 6 godzin, czyli płatny. A ja, oczywiście, nadopiekuńcza matka z panikarską sraczką, zaznaczyłam, że góra pięć…

I Tomasz, który aktualnie nie odprowadza podatków w Polsce…

Czyli, jak to mówią; gdzie się nie odwrócisz – dupa z tyłu.

Podsumowując:

Naszym formularzem, owianym tajemnicą, z uwagi na przytłaczającą ilość odpowiedzi ODMAWIAM, można było sobie coś tam podetrzeć. Ostatecznie i tak trzeba było wszystko udokumentować oświadczeniami.

Poszliśmy złożyć podanie,  bez przekonania i bez dodatkowych oświadczeń, bo żadne nas nie dotyczyło. Uroczyście oświadczyć mogliśmy tylko to, że córkę chcemy posłać do przedszkola.  No i jeszcze:

Tomasz wkroczył do sekretariatu, z dumą oświadczając od progu:

– Zdobyliśmy całe 5 punktów, bo my oboje z tego miasta, z dziada, pradziada! (Bo najważniejsze to zrobić dobre pierwsze wrażenie, zbić przeciwnika z tropu, zaskoczyć pewnością siebie).

Posmarkałam się ze śmiechu, a sekretarka patrzyła na nas, jak na obłąkanych.

– Państwo złożą podanie, miejsc więcej niż chętnych.

I tak oto Tamaluga się dostała. Już nie wiem, czy się cieszyć, czy zastanawiać, dlaczego nie było chętnych.

A co na to sama zainteresowana?

– Tamarko, ty farciaro, zostałaś przyjęta do przedszkola!

– Tiak? Siupel! Hullla! Dziękuję!

Wiem, że nie ma pojęcia, o czym mowa, ale powiedziałam to podniosłym tonem, z uśmiechem na twarzy, więc przyjęła, że to coś zajebistego, niemal jak Mikołaj, Klulik czy Hepi Belźdej tu ju.

I tego się trzymajmy.

 

Co do fobii…

44 uwagi do wpisu “Edukacyjnie

  1. Świetnie napisane spostrzeżenia. Cóż, codzienne życie różni się od wyobrażeń, a nawet wszelkich zasad logiki. Większość nauczycieli pomaga dzieciom, podaje rękę w trudnych sytuacjach, więc Starsza trafiła dobrze, natomiast Tamaluga już wrosła w przedszkolny świat zanim tam się dostała ze względu na dobry kontakt z panią. Bo dobre przedszkole, to nie piękne mury, a dobry nauczyciel.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję 🙂
      Jeśli chodzi o przystosowanie to w ogóle się nie martwię – Tamaluga wsiąknie w przedszkole od pierwszego dnia. Oczywiście, i tak będę przeżywać.:-D

      Polubienie

  2. Damacjusz od września też do przedszkola, w tej samej placówce, co teraz żłobkuje i cieszy się już z tej niewątpliwej nobilitacji 😉 Szczególnie, że razem z nim do grupy trafią też co najmniej dwie dziewczynki, które „kocha”, jak sam mówi.

    Aa, ciekawam bardzo kariery Tamalugi w przedszkolu, pewnie zostanie tam gwiazdą numer 1! 🙂

    Polubienie

  3. Tajne zdawanie przedmiotu podczas strajku… Będzie miała wspomnienia kombatanckie nieomalże!
    Żaba za każdym razem dostaje się do pierwszego wyboru, ilością punktów zajmuje się Ślubny, bo to cyferki… Ale to jest jakaś legenda, że nie ma miejsc, Freya zapisała Szczurkę na listę oczekujących w połowie semestru i była 48 chyba w kolejce… no i Szczurynka już chodzi do tego żłoba, dzieci im znikają magicznym sposobem???

    Polubienie

    1. Prawda?
      Może nawet jej zdjęcie, gdzieś tam z monitoringu trzaśnięte, będzie w podręcznikach?
      No, słyszałam ostatnio, że mało chętnych i dużo wolnych miejsc. Nie wiedziałam tylko, czy u nas, czy w całym kraju.

      Polubienie

  4. To teraz w szkole nauczaja psychologii? Wow. Super!

    A jak z cenami tych przedszkoli? Bo w Anglii kosztuja tyle, ze moznaby drugi dom za to wynajac 😉 Na szczescie dzieci od 3 roku zycia dostaja 15-30 darmowych godzin tygodniowo, jesli rodzice pracuja.

    Polubienie

    1. Ano, uczą, ale jak to wygląda w praktyce to nie wiem.
      Wiem, że ceny prywatnych przedszkoli są wysokie, chyba też zależy od miasta. W publicznych płacisz tylko za „nadgodziny”, ale ile – pojęcia nie mam, bo na stronie przedszkola są wszystkie informacje, oprócz cennika 😀 Także wezmą mnie z zaskoczenia 😀
      To znaczy, że w Anglii nie ma publicznych przedszkoli? Albo, czekaj, to może być tak samo jak u nas, że te kilkanaście darmowych, a za nadprogramowe dopłacasz… Tak, to by się zgadzało, tyle samo mniej więcej wypada – 25 godzin darmowych.

      Polubienie

  5. Ha, ha… miałem te same problemy kiedyś, gdy wypełniałem testy, aby dostać się do teleturniejów. Kiedy napisałem prawdę, to brakowało punktów. Zacząłem więc fantazjować i efekty przyszły bardzo szybko! 🙂

    Polubienie

  6. Podejrzewam że łatwiej się dostać do kontrwywiadu niż zapisać dziecko do przedszkola… Jak to czytam to zaczynam się cieszyć że jeszcze nie zacząłem się rozmnażać 🙂 A tak poważnie to po cholerę to wszystko? Rodzic powinien wybrać przedszkole które mu najlepiej odpowiada a oni bez żadnych ceregieli powinni dziecko przyjąć… Ale się czasy porobiły…

    Polubienie

  7. Ech… cieszę się że koniec końców się udało. Ja taki szok miałam cztery lata temu. Teraz, z Małą, jakoś już się przyzwyczaiłam. Dostała się do fajnego przedszkola a to najważniejsze;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

    Polubienie

  8. I mamy mała przedszkolaczke 😍 Pamiętam jak moja Mama chciała dać siostrę do przedszkola, ale ze to bylo jedno przedszkole na całe osiedle i zaklepywanie miejsc było pod stołem po znajomości to nie miała moja siostra szans🤷‍♀️ Pomyśleć, że wciąż są takie miejsca gdzie komuna wychodzi drzwiami i oknami

    Polubienie

    1. Niestety 😦
      Ostatnio dowiedziałam się, że w tym przedszkolu, które wybrałam jako pierwsze, dyrektorka powiedziała do znajomej, że „zrobi własną selekcję”, i zostanie tylko „inteligencja”. Ręce opadają. Co prawda, to było kilka lat temu i nie wiem, czy ta pani nadal jest tam dyrektorką, ale i tak cieszę się, że Tamalugę przyjęto do drugiego wyboru.

      Polubione przez 1 osoba

  9. O loooosie wszędzie widzę Minnie 😜😜😜 Super gust Tami, Minnie jest extra!👌😊 Zosia też ma kilka(naście) rzeczy z Minnie, ale to akurat są jeszcze upodobania mamy 😁
    Super, że młodzież dostała się do przedszkola 😊 Ja wiedziałam już wcześniej, że istnieje coś takiego jak punktacja, koleżanka kiedyś opowiadała mi jak jej dziecko się nie dostało, bo miejsce dostały dzieci z wielodzietnych rodzin, w których rodzice byli bezrobotni. A cóż skłoniło Cię do podjęcia takiej decyzji? Zanudzisz się tyle czasu bez Tamalugi 😁😁😁

    Polubienie

    1. 😀
      No, cóż, chyba czas żebym poszła do pracy. Pewnie będę tęsknić, ale na pewno też odpocznę psychicznie. Choćbym miała przez te 5-6 godzin siedzieć i patrzeć w sufit to… i tak warto!😂

      Polubienie

  10. Z dziada pradziada u nas dupa z tyłu! 😀 😀 😀

    U nas jak poszliśmy podpisywać umowę, to Bob też wparował do sali (wtedy pustej) i nie chciał wyjść, bo tyle było zabawek, że ho ho! Nowych, innych niż w domu!
    Dzisiaj ciocie oddychają z ulgą, kiedy wychodzi, bo nie nadążają 😛

    Gratulacje przedszkolanko!

    Polubienie

  11. Super! To znaczy, że w DM można dostać miejsce w przedszkolu publicznym, pewnie to wynika z niżu demograficznego. Chrześniaka synek chodzi do przedszkola prywatnego i chcieli go dać do zerówki do szkoły- wybrali dwie, w tym 56 (podobno jedna z najlepszych- moja 😜) i dziecko się nie dostało do żadnej. Miasto organizuje tylko 2 klasy zerówki, w dużej szkole (za moich czasów były 4 klasy rownolegle), która po zlikwidowaniu gimnazjum w byłej szkole podstawowej nr6 jest jakby podwójna, bo połączona. Tak że macie farta 😉

    Polubienie

    1. Na to wygląda, bo cały czas docierają do mnie sygnały, że w przedszkolach sporo wolnych miejsc.
      U nas w podstawówce zawsze była jedna grupa zerowa, czy to za moich czasów, czy dziewczyn.
      A potem po dwie klasy w szkole, A i B. W każdej po 16 -17 uczniów. Gdy sobie przypomnę moje lata, i klasy po 30 osób, od A do F… !

      Polubienie

      1. Do zerówki chodziłam w przedszkolu, ale u nas były 4 klasy do D, za to około 35 osobowe.
        U Pańcia będzie tylko jedna klasa, jak dobrze pamiętam to 25 uczniów i to jest jedna z liczniejszych od lat. U Tuśki w 1-3 było 14.

        Polubienie

  12. To Wam się pięknie złożyło:
    Jedna maturę zdaje i druga , taką prawie, nieco inną, bo mama pisze, komisja decyduje, a Tamaluga korzysta😄❤️

    Polubienie

      1. Dokładnie.
        Ile punktów można by zebrać;
        -Za kreatywność
        – Intelekt
        – Zaradność
        I celowość
        Mój dzisiaj geografia
        Rozszerzona
        Trochę za późno na podpowiedź😀😍
        Młodej jak poszło???
        Chyba jest zadowolona?
        Trzymam kciuki

        Polubienie

      2. Dzięki i wzajemnie. Mam nadzieję, że naszym dobrze poszło. Oliwia dzisiaj angielski ustny, ale jeszcze nie wiem jak jej poszło. Trochę się martwię, bo Tamaluga dzisiaj w nocy koncert dwugodzinny dała, więc podejrzewam, że Oliwia się nie wyspała…
        Najważniejsze, żeby mieć już z głowy.

        Polubienie

  13. Jaka ona jest słodka 😍
    Kurcze jak ja bym chciała żeby Wika, kiedy przyjdzie ten czas, tak po prostu dostała się do przedszkola, 200m od domu. No chyba, że wygramy w totka i zmienimy miejsce zamieszkania 😉
    Ale póki co się nie zanosi, więc zostaje tylko nadzieja, bo dzieci u nas jak mrówków 😜 a samotna i wielodzietna też nie jestem.

    Polubienie

  14. Ach z tymi przedszkolami…
    Dzieci każą robić ale żłobków i przedszkoli ciągle brakuje 😛
    Takie czasy.

    Moje dzieciaki z przedszkoli zadowolone.
    Dzisiaj przychodzę po Młodą grubo po 15 (O 15:30 przychodzą rodzice po Stasia), a ona do mnie że przyszłam za wcześnie i w ryk!

    Polubienie

  15. Poczekaj do pierwszego, „prawdziwego” wyjścia do przedszkola i do chwili, gdy Tamaluga zorientuje się, że zostaje tam sama. Swoją Olkę odstawiłem po raz pierwszy w towarzystwie jej dziadka i skończyło się na tym, że córak wył, ja zostałem „wyrodnym ojcem”, a ojciec wyguglował i sfinansował opiekunkę:))) PS. Trzymam kciuki za Oliwię!!!

    Polubienie

    1. Nie wiem, jak to będzie, mam nadzieję, że OK. Gdy była tam „z wizytą” to kazała nam wracać do domu, a sama już wkręciła się do dzieci. Ona na co dzień też jest taka, że z każdym pójdzie, u każdego chętnie sama zostanie. A jaki charakter miał twój córak?
      Za Oliwię dzięki 🙂

      Polubienie

  16. Pingback: Zmiany, zmiany…

Dodaj odpowiedź do olitoria Anuluj pisanie odpowiedzi