O utrzymaniu moczu i teorii spiskowej

Na wstępie mojego kolejnego, jakże uroczego postu pragnę podzielić się z wami radosną nowiną. Otóż nadciąga koniec problemów z nietrzymaniem moczu. Przynajmniej tak obiecano mi w jednym z kilkunastu e-maili zawalających codziennie moją skrzynkę. Nieważne, czy sama borykałam się z tym problemem, czy nie. Najważniejsze, że on, ten problem skończy się szybko. Tak samo szybko pozbędę się haluksów, nadmiaru wody, kłopotów z erekcją i łysienia plackowatego. Czyż to nie są wspaniałe wieści?! Cała drżę z niecierpliwości, nie mogę się doczekać, zwłaszcza tej erekcji.

A z rzeczy bardziej przyziemnych to… neverending bathroom story, czyli niekończący się remont łazienki. Znacie to? Pukniesz w kafelek – odlezą trzy inne. Tak, więc, odlazły. Tomek robi co może, nie mam do niego pretensji. Gdybyśmy chcieli zamknąć się w kilku dniach to:

  1. Tomek musiałby rzucić pracę i skupić się wyłącznie na łazience.
  2. Oliwia, Tamaluga i ja musiałybyśmy wyprowadzić się na czas remontu. (O ile wyobrażam sobie życie bez wanny, o tyle bez kibla już niekoniecznie).
  3. Tomasz wynająłby kogoś do pomocy.

Żadne z powyższych nie wchodzi w grę, zatem…. Zatem, kurwa, no właśnie.

Poza tym, tak zupełnie bez związku zj… zepsuł nam się zlew w kuchni. Bez związku z łazienką.

Ale życie jest cudowne i obfitujące w zabawne sytuacje, jak mniemam po to, by remont ten nam umilić:

Tomasz leży pod zlewem z wężykiem pod pachą i latarką w zębach.  Ja stoję, a raczej na wpół klęczę  w tak zwanym pobliżu, jako ta, no, przynieś, wynieś, pozamiataj, czyli doręczająca mu potrzebne akcesoria. W pewnej chwili Tomasz dostaje smsa, którego ignoruje. Po chwili dzwoni telefon.  „Chuchwa!” rzecze Tomasz, a może rzecze coś innego, ale pod zlewem jest kiepska akustyka, no i ta latarka w zębach…

Dzwoni sąsiad, Misiek z bramy obok.

Po krótkiej wymianie zdań, Tomasz spogląda na mnie przepraszająco. „Muszę wyjść na chwilkę, sąsiad ma chyba jakiś większy problem”.

Większy niż zlew? Na to wychodzi.

Sąsiad Misiek czeka przed naszym oknem, więc chcąc nie chcąc słyszę całą konwersację.

Misiek: Słuchaj, sąsiad, nie jest dobrze.

Tomek: Co się stało?

Misiek: Nie jest dobrze.

Tomek: Ale co się stało?

Mam ochotę wyjść tam i kopnąć ich w kupry żeby przyspieszyć akcję.

Misiek: Miałem niebezpieczne starcie.

Tomek: Z kim?

Misiek: Z jakimś szpiclem, co tu węszy.

Tomek: Jakim szpiclem?

Misiek: Słuchaj, sąsiad: jestem na podwórku, godzina 20, podchodzi do mnie facet… Rozumiesz?! Podchodzi. Facet. Do mnie. Wyobrażasz sobie?!

Ja (w myślach): Trudno mi to sobie wyobrazić.

Tomek: …………….

Misiek: I facet pyta, jak tu się mieszka. Znaczy w naszych blokach. Czy tu patologia jakaś, czy coś… Normalnie bezczelnie się pyta!

Tomek: …………

Misiek:  Podobno facet chce tu wynająć mieszkanie.

Tomek: No i co w tym dziwnego?

Misiek: No, jak to?! To jakiś szpicel! W środku nocy?!

Tomek: Mówiłeś, że była dwudziesta.

Misiek: Właśnie! Jeszcze był w cywilu, dla zmyłki. To podejrzane! O co mu mogło chodzić, o co mu mogło chodzić…?

Tomek: Może o to, że chce wynająć tu mieszkanie?

Misiek: Prawda, że podejrzane? Poza tym był z psem!

Tomek: Być nie może!

Misiek : Przysięgam: był z psem!

Tomek przygląda się sąsiadowi uważnie. Jest ciemno, a Tomasz ma słaby wzrok, ale i tak mógłby przysiąc, że sąsiad trzeźwy. Nie wygląda też na takiego, co zażywa, tak zwane, substancje.

Tomek: Czy to jest właśnie to, co chciałeś mi powiedzieć, teraz, natychmiast i już, odrywając mnie od ważnej roboty?!

Misiek: No tak! Od razu sobie, sąsiad, o tobie pomyślałem, bo taki mam respekt do ciebie, tak cię szanuję, wiesz?

Tomek: …….

Misiek: ………..

Tomek: Wiesz co, sąsiad? Następnym razem, gdy ktoś tam bezczelnie podejdzie do ciebie z psem i zagada o warunki mieszkaniowe to się nie zastanawiaj. W ogóle się nie zastanawiaj. Od razu wal w mordę!

Misiek: Racja, sąsiad! Dzięki…

 

^^^^^^^^^^^^

 

Znalazłam w piwnicy słoik kiszonych ogórków. Według nalepki pochodzą z 1989 roku. Czy ktoś orientuje się jak długo mogą przetrwać ogórki? Będę wdzięczna za wszystkie, nawet najbardziej niedorzeczne komentarze. Zwłaszcza za takie.

54 uwagi do wpisu “O utrzymaniu moczu i teorii spiskowej

  1. Kochana, ale masz ogóra! Jak takiego zjesz, to nie będą Ci potrzebne te mejlowe specyfiki. Sąsiada też zadowolisz, bo nie będzie w ryj musiał nikomu dawać. Wystarczy legenda o ogórowej Olitorii co straszy w bloku.

    Tylko kto będzie bloga wtedy prowadził?

    Zatem powiadam Ci… lepiej ich nie żryj 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. Patologiczna sąsiadka z parteru oskarżyła mnie kiedyś o kradzież ogórków z jej piwnicy, znaczy się uważaj, bo to chodliwy towar jest.
    A ten Misiek to nie asystował przypadkiem do niedawna jednemu z polityków partii rządzącej? Bo tu nie tylko ksywka, ale i mentalność jakaś taka znajoma…

    Polubione przez 1 osoba

  3. Jak dalej pójdzie z tą Twoją łazienką to Ci hemoroid zakwitnie i utopisz go w tym słoiku z ogórkami😂😂😂
    Czy tu się dobrze mieszka???
    Ot trafił
    – A słoiki pan ma. Łazienkę robię , to się przydadzą do sikania😂😂😂

    Polubienie

      1. Słoików nie wyrzucaj. Zawsze mogą się przydać.
        Najgorsze, że zima idzie
        Może zdążą z tym klopem
        Gdybyś lubiła koty, miałabyś kuwetę, a tak😆😅😆😆😃😃

        Został Ci się ino słój

        Polubienie

  4. Z tym sasiadem to tak na serio?? Hahaha ciezko uwierzyc ze istnieja takie inteligenty 😀 A moze to bylo dla zmyłki? Sasiad chcial wyciagnac Tomka z domu zeby w tym czasie jego kumpel mogl Was okrasc czy cos? Ale stalas tam i podsluchiwalas jak rasowe CCTV i sie nie dalo 😅🤣😂
    A tak w ogole to w Polsce sa CCTV?

    Z tym nietrzymaniem moczu to Ci powiem ze temat mi bliski bo polozne kazaly mi robic cwiczenia na dno miednicy zebym wlasnie kiedys nie musiala popuszczac w pieluchomajtki. Wiec spinam sie 😅

    Polubienie

    1. W Polsce są wszyscy. Szpicle też 😀 Tak, ten sąsiad tak poważnie. On sam taki słoik, co przyjechał z wioski naprawdę zabitej dechami. Straszny sensat. Minął się z powołaniem, powinien w jakimś biurze śledczym pracować albo w wywiadzie…
      Nietrzymanie moczu to temat bliski każdej ciężarnej i młodej mamie.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Położnym chodzi raczej o wiek zaawansowany 😀 Chyba!
        A sąsiad niech osiedlową gazetkę z sensacjami zacznie drukować 😛 Albo niech wykrzykuje najświeższe wiadomości dzwoniąc dzwonkiem jak w „Gnijącej pannie młodej” 🙂

        Polubienie

  5. Jezusmaryjo, gdzież Wy mieszkacie! Jak nie Snajper, to Misiek! A niedługo jeszcze szpicel jakiś! Z PSEM!!! I może jeszcze szpicem?! 😉

    Ale dialog pierwsza klasa 🙂 Tylko czy Tomek nie obawia się o zdrowie bogu ducha winnych przechodniów mających nieszczęście zapytać o coś Miśka? W samym środku nocy, o 20stej?

    Polubienie

    1. Sama się zastanawiam gdzie my mieszkamy. W zasadzie to nie mieszkamy, bo co to za mieszkanie bez łazienki.:D Tomek go podpuścił, a ten oczywiście wziął na serio. Boszsz skąd się tacy biorą… Miejmy nadzieję, że nikt już go nie zaczepi.

      Polubione przez 1 osoba

  6. My mamy w piwnicy cała masę różnych słoików które Babcia Piotra robiła jak jeszcze żyła. Do jedzenia już się nie nadają ale jakoś nie możemy się zabrać za wyniesienie ich na śmietnik. Zwłaszcza, że teraz jest ta je… głupia segregacja, że nawet nie ma gdzie wyrzucić takich domowych konserw 🙈

    Polubienie

    1. Nie ma gdzie i tak jakoś smutno poza tym. Ja na przykład się wzruszyłam, bo to też moja babcia robiła i sądziłam, że żaden słoik już nie został, a tu proszę. Tomek się dokopał sprzątając piwnicę (zamiast łazienki!!!) XD No i się wzruszyłam i chyba zostawię na pamiątkę. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  7. Haha!
    Wspaniałe wieści. I schudnę 5 kg w dwa dni 😛

    Jakże ja się cieszę że wszelkie remonty u nas zakończone.

    Sąsiad wymiata.

    A ogórki chętnie prześlę mojej teściowej 😛

    Polubienie

  8. Podejrzliwe macie sąsiedztwo! 🙂 Szpicel z psem o 20 to nie licho podejrzane! 🙂 🙂 Jadłem kiedyś ogórki mające dwa lata i dostałem pewnych dolegliwości o których publicznie pisał nie będę, napomknę tylko że miałem odciski na pośladkach od siedzenia na sedesie, więc nie radzę Ci próbować tych okazów 🙂

    Polubienie

    1. Muzeum broni?! Faktycznie! Nie pomyślałam, że to przecież broń dalekiego rażenia. Albo bliskiego, zależy kto gdzie ma kibel 😂
      One same chyba się bardziej nie zepsują, ale nas mogą zepsuć 😀

      Polubienie

  9. Wiem, że komentuję z opóźnieniem, ale mam nadzieję, że dziś już wszelkie remonty za wami. Ćwiczenia długości nietrzymania moczu nie są wskazane hehe
    Co do ogórków to powiem ci tak. Moja ś.p. babcia była bardzo oszczędną osobą, czasem nawet ekstremalnie, bo u niej nic nie mogło się zmarnować. I tak właśnie znalazła kiedyś w piwnicy dżem. Nie umiem powiedzieć jak stary był, ale miał na sobie pleśń, bez wątpienia. Ja bym to od razu wypierniczyła, ale moja babcia nie, a skąd, przecież pleśń można usunąć, a druga część dżemu jest całkiem dobra. A więc przychodzę do niej kiedyś, a ona zwija się z bólu. Przyciśnięta do ściany powiedziała mi o dżemie. Musiałam przysiąc, że nikomu nie powiem. Nie powiedziałam, choć zarzekałam się, że jak jej nie przejdzie to sekret nie obowiązuje. Przeszło. Ale cierpiała. Także hmm ogórki może zostaw nieotwarte w słoiku. Jako pamiątkę. Bo chyba to nie działa jak wino, że im starsze tym lepsze 😛

    Polubienie

    1. Daj spokój z łazienką… bez komentarza.
      Moja babcia też taka była. Najbardziej zapadły mi w pamięć czekoladki, które chowała w szafce z perfumami. Częstowała mnie nimi ze cztery razy w roku. Nie dosyć, że były zepsute i okropne w smaku, to jeszcze dawały perfumami… Normalnie cofffka!
      Nie, ogórki zdecydowanie tak nie działają. Zatrzymam na pamiątkę przez… jakiś czas.

      Polubienie

Dodaj komentarz