Niebieskie i czerwone

Ostatnio pograłyśmy trochę z Tamalugą w „The Sims” na Playstation. Zredukowałam oglądanie telewizji do niezbędnego minimum, bo nie jestem już w stanie słuchać tych pesymistycznych rewelacji. W wolnym od wirusa, wirtualnym świecie wybudowałyśmy sobie domek i kupiłyśmy szpanerskie sprzęty. Naszej Simce Emmie pozostawiłyśmy sporo wolnej woli i obdarzyłyśmy charyzmą, odwagą i artyzmem w każdej dziedzinie szeroko pojętej sztuki. Oczekiwałam, zatem, że Simka Emma bez rozkazów zajmie się malowaniem obrazu, grą na gitarze lub rozszerzaniem kontaktów towarzyskich. Rzecz jasna, owych kontaktów nie ograniczyłyśmy do 4 metrów, bowiem trzymamy Emmę w błogiej nieświadomości odnośnie pandemii w realnym świecie. Najwidoczniej jednak nasze podświadome lęki udzieliły się Simce w jakiś sposób. Możliwe też, że nie doceniłam potęgi mediów i nieograniczonego dostępu do informacji. Otóż, albowiem, Tamalugowa Simka w chwilach wolnych, gdy do niczego jej nie zmuszamy…… zaiwania do łazienki i myje ręce. Robi to tak często, długo i namiętnie, że moje własne mi opadły. Przypadek? Nie sądzę.

A propos mycia rąk. Moje dłonie są już tak wysuszone, że smartfon mnie nie poznaje. Uznaje mój kciuk za obcy kciuk, albo kciuk Obcego i uruchamia cichy alarm. Cymbał. Odtrąca rękę, która go karmi, z narażeniem jedynej w domu, dyżurnej ładowarki. Skoro tak, to jeszcze zobaczymy!

Z Tamalugowymi dłońmi jest jeszcze gorzej, chyba ma jakieś potworne uczulenie na… mydło? Żel dezynfekujący?

Pomimo siedzenia w domu, prowadzę dość intensywne życie, a niektóre dni wręcz mnie wykańczają. Coraz częściej poznaję osobiście określenie „padać na twarz”, gdyż na tę twarz naprawdę padam i natychmiast zasypiam, czasami w pełnym opakowaniu.

Nasz lokalny sklep, onegdaj całodobowy, zredukował godziny pracy do sześciu, a klientów do dziewięciu w jednym czasie. Dlaczego akurat do dziewięciu – pozostaje dla mnie tajemnicą. Może to jakaś ważna cyfra w astrologii. W drzwiach stoi ochroniarz w białych rękawiczkach i zawiaduje ruchem. DJ SPOŁEM. Brakuje mu tylko gwizdka i muzyki techno w tle. Wszystkie inne sklepy zamknięte do odwołania. Poza budą z warzywami naprzeciwko. Ten cwany dusigrosz pozostałby otwarty, nawet gdyby tuż obok rozbił się obóz trędowatych. Co więcej – zrobiłby dla nich specjalną promocję na czosnek.

Zaskakuje mnie i przeraża ilość ludzi na ulicach. Ostatnio policja nawoływała do odwrotu, podobno też zabrano kogoś z bloku obok. Podobno. Zauważyłam też taką prawidłowość, że zakaz łamią przeważnie osoby młode i w podeszłym wieku. Starsi ludzie są uparci z definicji i trudno ich do czegokolwiek przekonać. Młodzi, natomiast, urodzeni po upadku komuny, nie tyle cenią wolność (bo trudno jest cenić coś, czego się nie straciło), ale są w tej wolności wychowani. Nie znają innego życia i nie wyobrażają sobie, że tę wolność mogłoby cokolwiek ograniczyć. Na szczęście moje córki wzięły sobie do serca nakazy i zakazy i się stosują.

W poprzednią sobotę, gdy jeszcze „było można” wyskoczyliśmy na godzinę do lasu. Trochę trwało zanim znaleźliśmy totalne zadupie, bo na tych mniej totalnych to auto na aucie, i nie mam tu na myśli lawety. Młodzieży (w roli młodzieży Oliwia i Mat) siedzenie w domu tak padło na mózgi, że w lesie od razu wdrapali się na drzewo. Tamaluga, rzecz jasna, podążyła w ich ślady, więc musieli ją za sobą wciągnąć. Potem żadne nie mogło zejść, no ja pierdole…

Potem pograliśmy trochę w piłkę i takie tam, a potem za przykładem Tomka przytulaliśmy się do drzew. W sumie nie ma w tym nic niezwykłego – lubimy przytulać się do drzew, bo dają nam energię, ale… Jeśli to wszystko szybko się nie skończy to zatracimy się w szaleństwie.

Gdy już wracaliśmy to znalazłam w trawie niebieską jaszczurkę. Nigdy takiej nie widziałam i mam wątpliwości czy w ogóle istnieją. W ogóle to mam tendencję do znajdowania w lesie niebieskich rzeczy. (Dowody poniżej.)

A potem zadzwoniła moja mama, żeby mnie uspokoić, że ona na pewno nie zachoruje, bo na  przegubie lewej ręki nosi czerwoną kokardkę.

– ŻE CO?! – wydarłam się do słuchawki z nadzieją, że źle usłyszałam, bo Tomasz pogłośnił w aucie swoje „Dire Straits”.

– Kokardkę!

– Czerwoną?! – upewniam się.

– Czerwoną!

– To fantastycznie, mamo. Bardzo mi ulżyło.

37 uwag do wpisu “Niebieskie i czerwone

  1. Hmmm niebieskie powiadasz…to może jeszcze jakieś Smerfy wypatrzysz;) U nas spokój i harmonia. Aż przyznam, że sama się dziwię. Nie chwaląc dnia przed zachodem słońca oczywiście;]
    Co do pielęgnacji dłoni…bez dobrego kremu się nie obejdzie – bo ciągłe mycie zapewne naruszyło naturalną strukturę skóry…czy jakoś tak to w reklamach leciało;)
    Zdrówka dla Was!

    Polubienie

    1. Co do Smerfów to Tamaluga wczoraj je odkryła. W telewizji. I hurtem obejrzała 4 odcinki. Ja też rzuciłam okiem z nostalgią i przypomniało mi się jak je uwielbiałam w dzieciństwie i jak czekałam z niecierpliwością na niedzielę 😀
      Ale spokój i harmonia w domu czy w okolicy?
      Smarujemy, smarujemy różnościami, ale efekt dają tylko na chwilę. 😦
      I dla was dużo zdrowia, kochani.

      Polubione przez 1 osoba

    1. Nie oglądaj.
      Znajdź sobie relaksujące zajęcie, inne niż praca.
      O, np. tak jak my możesz porobić stroiki Wielkanocne, potańczyć do muzyki „Śpiewających brzdąców”, pograć w piłkę przed domem, przeskakiwać po meblach, zrobić kartkę dla medyka, wykonać własnoręcznie masę plastyczną z mąki ziemniaczanej i żelu pod prysznic, zrobić ludzika z papieru, bawić się w siostry skarpetki, ćwiczyć z Lusią, ćwiczyć buzię z wierszem łamańcem, ścigać się, a w przerwach – kolorowanki, wydzieranki, wyklejanki…

      Polubione przez 1 osoba

  2. Ciesz się że na niebieską kupę nie wlazłaś. Gówno to gówno. Nie ważne jak go nazywają. Skoro „siedzisz w domu” to dlaczego padasz twarzą na pysk? I to Ty młoda więc dziwisz się starszym w „podejszłym” wieku że nie dają rady siedzieć na tyłkach.
    Jak wróciłam z porodówki 100 lat temu to jakiś debil wywiązał mi czerwoną kokardkę na … łóżeczku. Do dziś mąż się nie przyznał kto to był , więc pewnie mają moc jakąś i nie wiemy jeszcze jaką .

    Polubienie

    1. Padam na pysk bom kobieta pracująca. W domu i z domu. A najbardziej wykańcza mnie Tamaluga.
      Nie wiem, co większe szczęście przynosi: czerwona kokardka czy wdepnięcie w (niebieskie) gówno.

      Polubienie

      1. o widzisz – zapomniałam że jak w gówno wleziesz to żeś szczęściara. Dzieci nie odpoczywają – dzieci ładują baterie żeby swoich starych wykończyć 🙂 wiesz kto pierwszy wymyśli lek na koronawirusa?? RODZICE

        Polubienie

  3. jeśli w sklepie mają trzy kasy, to 9 jak najbardziej, bo wedle przepisów 3 osoby na kasę można …. 🙂
    nie rozumiem tego skracania godzin, bo wtedy ilość klientów się kumuluje w tych własnie, a dorzuć jeszcze godziny dla seniorów, w których inni nie mogą (za to seniorzy mogą przez cały czas), to już w ogóle głupota…. dla mnie taką porażką jest poczta, 6 godzin i tylko do południa, przecież tam nikt nie chodzi bez potrzeby, ilość klientów ta sama, czyli spędzamy ich na jedną godzinę, zamiast rozłożenia na cały dzień … logika?…. ja nie widzę…
    pozdrawiam i tykam łokciem …. 😀

    Polubienie

    1. No właśnie dwie kasy mają. To znaczy w ogóle to cztery, ale od niepamiętnych czasów tylko dwie działają, więc podejrzewam, że dwie pozostałe to atrapy. Że niby taki ruch mają.
      Dokładnie, uważam tak samo.
      Łokieć, łokieć, cmok w powietrze. 😀

      Polubienie

  4. To moje dziewczyny widzę zacofane, nie wiedzą co to Sims, o PS nie wspominając 😉
    Ostatnio pojechałam po pelargonie i spotkałam znajomą, która nie miała na sobie maseczki. Powiedziała, że zasłaniają się tylko ci, co muszą coś ukryć, jakieś niedociągnięcia. Jak możesz się domyślać ja takową maseczkę miałam na sobie, także no, stoję teraz przed lustrem i zastanawiam się co tu zmienić w swojej twarzy skoro widocznie coś ukrywam 😉 A ty się dziwisz, że tyle ludzi na ulicach….

    Polubienie

    1. Eee… ale co z nią nie tak? Może ona z Kosmicznych Amiszów, i nie wie co się dzieje?
      Ja też mam niedociągnięcia, bo nie dociągam maseczki do końca 😀 Moja koleżanka, z kolei, jak włoży rano tak nie zdejmuje nawet na chwilę dopóki do domu nie wejdzie po pracy. Bo jej się twarz wygniata i nie może się tak pokazać… 😀

      Polubienie

Dodaj komentarz