Bez mebli, sprzętu i przyjaciół

Jestem miszczem. Miszczem normalnie. W środku remontu, w opustoszałej kuchni potrafię niemal codziennie zrobić jakiś sensowny obiad. Pośród tynków, gruzu i braku mebli stoję nad jedynym ostałym się sprzętem – kuchenką – i pichcę w garach, niczym żołnierz w kociołku, na polu bitwy w prowizorycznym namiocie. No, brawo ja. Idzie to, co prawda mozolnie, gdyż wspomniane wyżej szafki i akcesoria wszelakie są w odległym pokoju. Nie mam ja blatu pod ręką, żeby szybko coś odstawić, nie mam łyżek, żeby zamieszać, miski żeby przelać. Przestałam być nawet szczęśliwą posiadaczką zlewozmywaku, chcąc zatem szybko odlać jakiś wrzątek, stoję przez chwilę bezradnie jak walnięta obuchem. Brak podręcznych blatów ma swoje plusy – nie ma na nich totalnego bajzlu. Ma też minusy – totalny bajzel jest teraz w pokoju.

No, bo to jest tak, że ja uwielbiam gotować. Naprawdę. I mogłabym nawet uczynić z tego jakąś tam boczną ścieżkę życiową… Ale dupa. Video bloga kulinarnego, to ja już na przykład nie poprowadzę. Gdy sama takie oglądam to z szoku wyjść nie mogę, że gotowanie może być takie… czyste, estetyczne i zaplanowane!!! No, jak??? Z wyrazem bezgranicznego podziwu na rozdziawionej gębie oglądam program w milczącym poczuciu winy.

Jak to możliwe żeby jeden człowiek miał tyle miseczek, tyle błyszczących czystością miseczek, i to wszystkie do kompletu? A w tych miseczkach równiusieńko odmierzone składniki, nawet sól co do ziarenka, skąd on wie, ile będzie potrzebował? To tego się nie robi na oko?! Blat wypolerowany do stanu nienormalnego, równiutko pokrojone warzywa, nic mu z deski nie spierdala, nic nie spada na podłogę! Tłuszcz z patelni nie pryska, kuchenka nie przypala, a gość kończy gotowanie bez oparzeń i ran, w dodatku w wizytowej koszuli, która pozostaje biała do końca. Ja zawsze zakładam na siebie jakąś szmatę, a i tak jestem uwalona po całości, niezależnie od tego, czy param się tym sama, czy z Tamalugą. Ogólnie Tamaluga wychodzi na tym czyściej… Wyobrażacie sobie takiego video bloga ze mną? Uwalone blaty, każda miska z innej parafii, pierdylion niepotrzebnych mi akurat rzeczy… Przecież nikt by tego nie oglądał, albo oglądał tylko po to żeby porobić memy.

………….

Pozostając w temacie remontu – straciliśmy kolejne 2 dni, gdyż Tomek niedomagał. Nie miał gorączki, ale czuł się rozbity, osłabiony i bolało go gardło. Napędzana zbiorową, społeczną paranoją, odsunęłam się od niego na dwa metry, czyli na tyle, na ile pozwolił mi pokój.

– Jestem jakiś rozbity, osłabiony i boli mnie gardło – poskarżył mi się, czekając na słowa otuchy.

– Jeśli przywlokłeś do domu covida to przysięgam, że cię zabiję!

– Tatuś, to nie ciałuj, nie ciałuj, dobzie? – wyszła z propozycją Tamaluga.

– Co? Tata ma covid? – zawołała z pokoju Oliwia. – To ja spadam do Klaudii. Zadzwońcie!

To tyle, jeśli chodzi o troskliwą rodzinę.

…………

Ale coś tam się w domu ruszyło, jak nie, jak tak? O, na przykład mamy w łazience nową wiszącą szafkę z lustrem. Lustro jest dużo większe niż poprzednie i większe niżby to sugerowało zdjęcie przy zakupie. Jest tak duże, że przestraszyłam się wchodząc do łazienki. W dawnym lustrze widziałam tylko swoje popiersie. W tym widzę też swoje podudzie, i to nie jest fajne, ani trochę. Teraz nic już się nie ukryje, nie schowa, nie zasłoni. Jak żyć?

…………..

To na koniec:

– Mama, a co lobiłaś w pokoju Oliwki?

– Nic takiego.

– No, ale co lobiłaś?

– Pakowałam paczki.

– Dla kogo?

– Dla przyjaciół.

– Co? To ty tez masz psyjaciół???

Oto idealne podsumowanie mojego życia towarzyskiego.

30 uwag do wpisu “Bez mebli, sprzętu i przyjaciół

  1. Gdybyś prowadziła videoblog od kuchni odzwierciedlając w 100% jak wygląda gotowanie to bym oglądała każdy odcinek! 😀 Znajdź mi kogoś kto gotując w domu nie ma armagedonu! Jak cokolwiek może wtedy smakować… 😀

    Polubienie

  2. No ja to bym WŁAŚNIE TAKIEGO wideobloga oglądała! Daj spokój, przecież oglądając takie wypucowane blaty to się tylko załamać i pognębić idzie, że oto samemu jednemu się żyje wśród garnkowych piramid w kuchni, odsuwając tylko łokciem te wydmy o cenne milimetry, gdy trzeba jakąś jajecznicę na szybko machnąć. Ty byłabyś w tym wszystkim jak objawienie czystej, nieskalanej rzeczywistości – że oto burdel w kuchni jest czymś normalnym, że to ok, że po gotowaniu wygląda się jak świnia po spa w błocku i że nikt przy zdrowych zmysłach nie odmierza składników z jubilerską (tudzież jakąkolwiek) precyzją.

    A wiesz, ja też byłam jakoś szczęśliwsza zanim wjechały nam lustra do łazienki. I zanim Damacjusz ogarnął jak się robi fotki moim telefonem…

    No rodzina przednia – gdy ktoś chory, to zwiewają, a jeszcze dobiją zdziwieniem, że się ma przyjaciół. 🤪

    Polubienie

  3. Można powiedzieć że przechodzisz w kuchni coś na kształt kursu surwiwalowego 🙂 Może nie ma sensu tego remontu kończyć skoro i na gruzach świetnie sobie radzisz 🙂 A poważnie to współczuję, bo też w tym roku zmagaliśmy sie z remontami i znam ten ból 🙂

    Polubienie

      1. Mhm, mhm, taaa.
        Po prostu na jednym z naszych pierwszych spotkań wkręciliśmy się w oglądanie Kuchennych Rewolucji, potem sami też gotowaliśmy w trakcie, i inne takie różne też w trakcie. 😀

        Polubione przez 1 osoba

  4. Jestem na przeciwnym biegunie w tym lubieniu, ale jak już się zabieram, to przez moją kuchnię przechodzi tajfun z huraganem i tsunami… Bo ja do każdej rzeczy używam czystego naczynia, czystego mieszadła i innych takich, a brudne odkładam…A co wyciągam z szafek to nie chowam. Żebyś widziałam moją wczorajszą kuchnie po gotowaniu bigosu… hmmm…
    Remont kuchni dla mnie byłby urlopem od garów- absolutnie!

    Polubienie

      1. Nie, no jak są dziecka to jakoś trzeba się sprężyć, szczególnie w dobie pandemii, kiedy nawet nie można wyjść i zjeść przyzwoicie 😉

        Polubienie

  5. Ja to bym nawet pooglądała vloga na temat remontu Twojego mieszkania. Wiesz, to się robi naprawdę coraz ciekawsze;) A na serio- szacun. Ja bym wykupiła obiady z dowozem. No bo jak kuchni nie ma…to jak gotować?;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)

    Polubienie

  6. Załóż vloga załóż! To może właśnie przyciągnie ludzi – nie jakaś nieskazitelna kuchnia, tylko normalna, popaprana wszystkim, bo tak właśnie ma być skoro się jedzonko tam szykuje. Potem posprzątasz i cyk – zdjęcie na Instagram, na którym już bałaganu nie widać 😉

    Polubienie

  7. zazdroszcztę – naprawdę. Zatrać się w remoncie i chwilo – trwaj!! Nie mam czasu laptopa wziąć na kolana stąd tak rzadkie wizyty u Cię i brak wpisów u mnie. Ale jak się zachciało rancza to cóż ….

    Polubienie

      1. Pisz, na maile odpisuję 🙂 tyram na ranczo. Znalazłam tak cudne miejsce że nie potrafię opisać – więc nie piszę 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz