#10yearschallenge

 

Taaa; dziesięć_lat_czelendż, nie_wierzę_że_to_piszę

Wpis miał być zupełnie inny, ale będzie zupełnie inny, chociaż sama w to nie wierzę. Dostałam wyzwanie od jednej z zaprzyjaźnionych blogerek, (https://slownakawiarka.wordpress.com) i tylko dlatego się na to zgadzam, że jest to zaprzyjaźniona blogerka (chociaż po tym to nie wiem, nie wiem, nasza przyjaźń zawiśnie na bardzo cienkim włosku :-D)

Nigdy nie chciałam upubliczniać swojego wizerunku, wystarczy że w chwili zaćmienia umysłowego podałam prawdziwe imiona członków rodziny. No i gdy do tego jeszcze dodam swoje zdjęcie to… sami rozumiecie. Zdarzyło mi się wstawić ze trzy, ale zawsze takie, gdzie moja twarz jest jednak bardzo mało widoczna, (po fakcie odkryłam, że zdjęcie można przybliżyć i walnęłam fejspalma).

Mam bardzo niewiele swoich zdjęć z ostatnich lat. Ja wiem, że to jest znana wymówka, ale zdjęcia, na których jestem, naprawdę mogę policzyć na palcach jednej ręki. Po prostu w pewnym wieku unika się aparatu. W każdym razie ja unikam. To ja zazwyczaj jestem tą pstrykającą Tamaludze, dziewczynom i czasem Tomkowi. Jeśli zasłuży. Ja nawet z Tamalugą mam niewiele fotek, co ostatnio ze zgrozą odkryłam. Jedyne zdjęcia na których mogę być to te, robione mi z ukrycia, ale do tego dojdę. Selfie nie robiłam nigdy w życiu, nawet nie wiem czy bym umiała, a na pewno czułabym się głupawo, w porywach do idiotycznie.

Zastanawiałam się zatem, jak to ugryźć i umiejętnie ominąć. Z przypływem nadziei w sercu, zapytałam autorkę tego fantastycznego pomysłu, czy nie muszę pokazywać twarzy. Była bezlitosna: muszę. Do miażdżącego werdyktu dołączyła kilka emotek płaczących ze śmiechu, co by podkreślić jak zacny i zabawny jest to pomysł… (włosek naszej blogowej przyjaźni jest coraz cieńszy).

Na urodzinach Tamalugi (o czym wspomnę w następnym poście, bo przecież w tym MUSZE się obnażyć!) była moja bliska koleżanka. I ona nagle, ni stąd ni zowąd coś tam gmera w telefonie i pyta czy wiem, jakie ładne zdjęcie mi zrobiła we wrześniu na działce. Ja na to, że skąd mam do cholery wiedzieć i już miałam się oburzyć, ale zerkam na fotkę. Hmm, myślę, nawet niezła, zważywszy, że jestem w basenie bez tuszu na rzęsach nawet. Poza tym dosyć świeże, bo tylko sprzed 5 miechów, więc aż tak się nie zmieniłam. Gęby też przybliżyć się za bardzo nie da… no idealne!

Mam nadzieję, że Kasia nie będzie marudzić, a wręcz doceni poświęcenie.

Ze zdjęciami sprzed 10 lat było trochę łatwiej. W sensie ze znalezieniem.

No i gdy już, zadowolona wybrałam zdjęcia i sądziłam, że najtrudniejsze za mną… Uświadomiłam sobie, że muszę jeszcze napisać o moich 10 letnich dokonaniach. No ja pierdolę! Przecież ja niczego nie dokonałam. Poza Tamalugą, bo moje dzieci to zawsze największe osiągnięcia. Ale na niwie, że tak powiem zawodowej… Ja w ogóle nie miałam niwy zawodowej, niewiele przepracowałam, w porównaniu do lat poprzednich. Moje intensywne podróże zakończyły się właśnie w roku 2009 i od tamtej pory osiadłam. Nie tyle na laurach, co na tyłku. Odczułam zmęczenie materiału.

Wydarzenia tych ostatnich dziesięciu lat zlewają się w czasie i czasami nie pamiętam co, kiedy miało miejsce. Ta ostatnia dycha przeleciała błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Akurat rok 2009 pamiętam dość dobrze, bo zmarł Michael Jackson, a wraz z nim spory kawałek mojego dzieciństwa. Miałam wtedy remont w domu, ciągnący się w nieskończoność z coraz mniej kompetentnymi ekipami i majstrami. Pracowałam w studiu reklamy.

No i tak siedziałam i stukałam paznokciami w blat stołu, próbując przypomnieć sobie jakieś osiągnięcia, ale szło to opornie. Wniosek z tego taki, że albo mam wczesną demencję, albo faktycznie żadnych osiągnięć nie miałam. Dobra, zostawmy karierę. Przejdźmy do życia osobistego.

No i  w tym miejscu, chcąc być całkowicie szczerą, muszę się przed wami obnażyć.

Po pierwsze: rozwiodłam się. Trudno to nazwać chlubną zasługą? Może i tak, ale ja rozwiodłam się szczęśliwie. Gdy tak o tym pomyśleć, to było ogromne osiągnięcie i nadal nie mogę uwierzyć skąd wzięłam tyle siły. Rozwiodłam się z agresywnym alkoholikiem i na tym poprzestańmy.

Ale jeszcze zanim, to poszłam na studia dziennikarskie. Tak, będąc po trzydziestce.

Założyłam blog. Najpierw taki, na którym wylewałam frustracje związane z moim małżeństwem. Nie zdecydowałam się jednak na upublicznienie. Wiedziałam, że ja taka nie jestem naprawdę, że to nie leży w mojej naturze. Ja przecież jestem wesoła i optymistyczna. Usunęłam tamten blog i 2 lata później założyłam właściwy, z czego jestem bardzo zadowolona.

 

W roku rozwodu postanowiłam pomóc kobietom w podobnej sytuacji i wprowadziłam plan w życie. Zamiast cieszyć się, że mam to już za sobą i odciąć się od tego raz na zawsze, zaczęłam wyszukiwać kobiety będące w toksycznych związkach. Wszystkie kobiety którym udało mi się pomóc były jak balsam na moją duszę. Niesamowita satysfakcja i motywacja. Nie przestraszyłam się nawet pogróżek od męża jednej z nich. No, może trochę, ale nie byłam już sama, bo…

związałam się z Tomkiem, który dość mocno pomógł mi z byłym mężem, a potem wspierał w pomaganiu innym.

Potem pomoc poszerzyłam na rodziny w trudnej sytuacji w ogóle…

I schronisko dla psów.

Co nie było proste, bo sama byłam w kiepskiej sytuacji finansowej.

Ale jaka radość i satysfakcja! Nie do opisania.

Wykorzystałam dziennikarskie kontakty i pomogłam ludziom znaleźć dom,

chociaż własny mogłam stracić w każdej chwili.

Kilku osobom załatwiłam pracę.

Chociaż sama takowej potrzebowałam.

No i zdecydowałam się na Tamalugę, z pełną świadomością konsekwencji ciąży w tym wieku.

 

Jeśli chodzi o osiągnięcia, to właśnie o takie. Nie zrobiłam kariery, nie założyłam fejsbuka, nie postawiłam na rozwój osobisty, nie zadbałam o wygląd, ani o ćwiczenia, nie przeszłam na wegetarianizm, nie brałam udziału w żadnym proteście, nie poznałam w realu zbyt wielu ludzi, nie starałam się zbyt żarliwie podtrzymać kontaktów.

A wygląd? Nie wiem czy w ogóle o nim wspominać. Przybyło mi trochę zmarszczek i trochę kilogramów. Przybyło mi energii i motywacji przy Tamaludze i… tyle samo straciłam po śmierci mojego psa.

Ale jakoś tam idę do przodu, nie?

Dobra, dosyć tego przedłużania.

Oto foty. Miał być miły kolażyk, a wyszło jak zwykle. Boszszsze, nawet zdjęć nie umiem tu ułożyć…

Uprasza się o nieprzybliżanie.

 

2008/2009

Dwa pierwsze to moje dwie pozarodzinne pasje: morze i psy.

 

Tu w zagramanicznej podróży, zaraz po wyrwaniu zęba 😀 :

 

 

i 2019, a właściwie 2018, wrzesień:

No, oczywiście wybrałam takie ładne, żeby nie było, a co!

Mam nadzieję, Katarzyno, że jesteś usatysfakcjonowana.

W ogóle to muszę ci podziękować, bo skłoniłaś mnie do refleksji nad życiem. 🙂 A tobie i wszystkim moim blogerkom i blogerom za to, że dzięki wam czuję się o te 10 lat młodsza! 🙂

Aaaa! Byłabym zapomniała! Nie ma tak dobrze: według zasad teraz JA muszę nominować do 10 lat czelendżu dwie osoby! Chciałabym nominować wszystkich, ale nie mogę 😦 Dlatego drogą dedukcji, animacji i dłubania w nosie:

Uwaga…. bum bum bum

Wybieram Dziubasową (bo teraz jest laska i chcę wiedzieć jak wyglądała kiedyś) No i nudzi jej się w życiu, nie ma żadnych zajęć, więc spokojnie… 😀

oraz Karinę (bo chroni swej prywatności i chcę żeby się trochę napociła jak pokazać, żeby nie pokazać) 😛 😀 No i to kobieta walcząca jest i ma dużo do opowiedzenia.

Także, tego, dziewczyny – do dzieła!

78 uwag do wpisu “#10yearschallenge

  1. Jesteś piękną kobietą Olitario
    Psycholog powiedziałby patrząd na to pierwsze zdjęcie:
    Pewna siebie kobieta…
    Nie miałam podobnej drogi do Twojej, bo każda jest zupełnie inna, ale po życiu z agresorem odcięłam się całkowicie od tamtego czasu
    Gdy ktoś mnie pyta o tatę mojego syna i o rozwód,
    Odpowiadam szczerze – niczego nie pamiętam…
    Zrobiła mi się dziura w głowie. Czasami coś się załączy.
    Tamte wydarzenia znacznie przyśpieszyły
    moją dojrzałość emocjonalną…
    Jestem dzisiaj inną osobą, zresztą od 12 lat…
    Ty widzę też…
    Bije z Ciebie charyzma i pewność siebie😇

    Polubienie

      1. Mamy razem dziecko
        To nie wina mojego syna, a naprawdę moja i jego ojca że zdecydowaliśmy się kiedyś być razem
        Był strasznym mężem,ale emocje między dzieckiem a ojcem są zupełnie inne…
        Czasami coś tam do mnie wraca, gdy musiałam przedyskutować z nim kwestie dotyczące mojego syna…
        Ale nigdy przenigdy się w tym nie nurzam. Zwariowałabym naprawdę.
        Żyję dzisiaj
        To co się stało wpisało się w moją dojrzałość, samodzielność i odporność, a odporna jestem, jak stonka😆😃

        Polubienie

  2. Zdjęcia jak zdjęcia, choć na wszystkich wyglądasz bombowo i nigdy bym nie powiedziała, że to ostatnie to „10 lat później”.

    Ale! Świetnie dowiedzieć się o Tobie tylu wspaniałych rzeczy: o pomaganiu ludziom, zwierzętom i studiach po 30-stce! Gdzieś mi wcześniej mignęło o pomocy jakiejś rodzinie, ale tu widzę, żeś prawdziwa bohaterka na tym polu! Brawo, brawo i chylę czoła!

    Polubienie

      1. Może zorganizuję jakąś akcję na Twoim blogu, namówię resztę czytelników i „nakłonimy” Cię żebyś częściej się pokazywała 🙂 W kupie siła 🙂

        Polubienie

  3. PRAGNE USWIADOMIC WSZYSTKICH NAIWNYCH, ZE OLITORIA WSTAWILA WSZYSTKIE ZDJECIA Z TEGO SAMEGO OKRESU I DLATEGO ZABRONILA POWIEKSZAC, ZEBY SIE NIE WYDALO 😛 😛

    Super owocne 10 lat!!!!!!!! ❤

    Polubione przez 1 osoba

      1. Inaczej noo! 😉

        Szatynka, dużo starsza niż jesteś (ale to plus, bo uznałam, że tak mądrze to starszawa pani pisze), jakoś bardziej okrągła mi się jawiłaś w mojej głowie.
        To tak jak z ekranizacją książki, którą czytałaś. Nagle żaden z aktorów nie pasuje do Twojego wyobrażenia.

        Podsumowując, pięknaś z dobrym serces kobiecina!

        Polubienie

      2. Ototo! Dokladnie mialam takie samo wrażenie ;P haha.. a tu niespodzianka i serio… nie widze wiekszej różnicy miedzy zdjęciami…

        P.S. balam sie ze mnie nominujesz.. 😂 dzieki, ze tego nie zrobiłaś 😛

        Polubienie

      3. To do Bazgroszytki czy do mnie? 😛
        Ciebie? W życiu! Dopiero bym miała! 😀
        Eh, w sumie mogłam nikogo nie nominować tylko zostawić temat otwarty.

        Polubienie

      4. Do obu komentarz 😛 Nie no nominacje sa fajne i bardziej motywują zeby jednak zrobić co trzeba. Nie wywolani z imienia sie ludzie nie zmotywuja 😀

        Polubienie

  4. Haha… ja bym powiedziała, że nie w pewnym wieku się nie robi zdjęć tylko w pewnej wadze 😛

    Aleś mnie urządziła z tym wyzwaniem. To się teraz będę pocić 😛

    Polubienie

  5. Olitoria, muszę cię rozczarować, na moim kompie da się przybliżyć 😀 😛 Ale to tylko na plus! Taka laska byłam raz (dobrze, że akurat poznałam mojego męża wtedy) a ty widzę tak na stałe, a ten kostium to rewelacja!! Nigdy takiego nie miałam 😀
    Co tu dużo gadać, jesteś super mamuśka i wyglądasz jak niezła koleżanka twoich córek. Tylko czekać jak ktoś rzuci komentarz, żeś się puściła w liceum i stąd Tamaluga hahaha. A w życiu zależy komu na czym zależy. Dobre życie każdy chciałby mieć, ale nie wszyscy za wszelką cenę. Liczą sie inne rzeczy takie jak właśnie choćby pomoc drugiej osobie, które są dużo ważniejsze niż kolejny tysiąc na koncie. Zresztą jak to mówią, na tamten świat walizki nie zabierzemy, ani biedni, ani bogaci, ale za to warto dbać o siebie i nie mam na myśli tylko wyglądu, ale właśnie nabrać pewności siebie i czuć się wartościowym za to kim się jest.
    Buziole

    Polubienie

    1. Heh, kochana, widocznie nie da się przybliżyć bez uszczerbku na jakości, bo zobaczyłabyś moje zmarszczki i inne takie 😛
      Dziękuję za miłe słowa 💗😘
      Ten „kostium” to była góra i długa spódnica. Potem została tylko spódnica, bo tę piękną górę mi ukradli! Chlip, chlip 😦
      Buziaczki!

      Polubienie

      1. Pazur… to by tłumaczyło dlaczego w realu trochę się mnie boją, zanim poznają. Dlatego tak się cieszyłam z tego bloga, bo nikt mnie nie widział i tylu fajnych ludzi mogłam poznać 🙂
        Niedoj*bany aniołek… 😂
        Wyglądasz bardzo ładnie, już ci kiedyś dałam do zrozumienia. I zdecydowanie nie-polsko. 🙂

        Polubienie

      2. No na tym zdjęciu, co się przy nicku pojawia, to może rzeczywiście 😉

        A na innych – to weź się ogarnij, Sylwia, ja Cię proszę! 🙈

        Polubienie

  6. Kochana, masz czego chciałaś. Może nie do końca tak miało byćl, ale bardziej potraktowałam to jako podsumowanie mojego życia a nie porównanie zdjęć. Zapraszam.

    Polubienie

  7. Tak… jak zwykle nagadała się….ile to się nie nagadała! W przeglądarce próbowałam przybliżyć zdjęcie i się udało- zmarszczek brak;))) Moim zdaniem przez te 10 lat nie zmieniłaś się w wyglądzie nic a nic – fajnie Cię zobaczyć:D
    A 10 lat to kupa czasu. Sporo się działo choć pozornie nie za dużo;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    Polubienie

  8. 1. Wyglądasz pięknie w każdej wersji 🙂
    2. Mimo punktu 1. brawa za odwagę, walka z własnymi kompleksami nigdy nie jest łatwa, nawet jeśli wygląda się jak milion dolców.
    3. Wkurza mnie to całe 10yearschallenge – nie, że u Ciebie, tylko w ogóle. Szczerze mówiąc, chyba bym zagryzła za taką nominację.

    Polubienie

  9. Wyglądasz na tych zdjęciach jak nastolatka! To kobiety jednak są jak wino a nie żadne tam mężczyzny… 🙂
    PS. Jaki masz piękny brzuch! Po urodzeniu dwójki! Szok! 😀
    PPS. Zgłaszam nieprzygotowanie, L4 dotrze pocztą 😉

    Polubienie

    1. A ktoś twierdził, że mężczyzny???!!!
      No, fakt po dwójce to jeszcze długo w formie byłam. A potem nagle trach i nie byłam. Kiedy? Jak? 😀
      Dzięki, kochana 😘
      No wiem, wiem, pan doktor już gołębia pocztowego przysłał 😀

      Polubione przez 1 osoba

  10. Nadrobiłam trochę zaległości, ale na wpis u siebie, nie mam ani czasu ani pomysłu.
    Muszę przyznać że dokładnie tak sobie Ciebie wyobrażałam czytając bloga.
    Niezła z Ciebie laska 😉
    Nic nie osiągnęłaś? Niezły żart! Rozwód i zmiana życia to dopiero osiągnięcie. Podziwiam, mi pewnie zabrakłoby odwagi…
    W tym roku stuknie mi 30 Twój wpis skłonił mnie do refleksji nad tym co mnie się udało i tak na szybko to poza Wiki mam wrażenie że to jedna wielka porażka, bo nic nie jest takie jak miało być… Ehh. Dość smetów.
    Tak czy inaczej Twój wpis jak zawsze wywołał uśmiech na mojej twarzy. 😊

    Polubienie

    1. Naprawdę? Tak sobie wyobrażałaś? 🙂
      Dzięki, ale to tak na zdjęciu tylko… 😛
      To może ty zrobisz swój czelendż na blogu? Może ktoś z boku, tak jak ty u mnie, uświadomi ci ile osiągnęłaś, bo samemu to zawsze się wydaje, że nic… No, a Wiki – wiadomo – największe osiągnięcie. I pewnie walka niełatwa. Dobrze zrobić takie podsumowanie.
      Buziaki i dzięki, że wpadłaś 🙂

      Polubienie

  11. Oczywiście jesteś piękna, odważna, silna, a przy tym ciepła. Pisanie przychodzi Ci z łatwością i z tym pazurem, który każdy doceni. Bądź sobą, jesteś super!.
    Serdeczności zasyłam

    Polubienie

  12. No kochana, ja widzę, że upływający czas Ciebie w ogóle nie dotyczy 😊 I wiesz do jakiego wniosku doszłam? Że Twoje krytyczne uwagi na temat Twojego wyglądu to zwykłe pierdolenie 😁 Bo to nieprawda i tyle w temacie 😁

    Polubienie

    1. Ależ, Droga Drogo Nie Na Skróty! Twoje słownictwo jest co najmniej oburzające, a już na pewno zawierające śladowe ilości wulgaryzmu! 😛 😂
      Uwierz, kochana, w realu nie jest tak super…

      Polubienie

Dodaj komentarz