Ghost writer

Zacznę od tego, że jest to jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) książek jakie ostatnio czytałam. Wciągnęła mnie całkowicie. Nietuzinkowa fabuła i wielka tajemnica, której trochę się domyślamy, a która ujawniana jest nam w rozsądnych dawkach.

O autorce, Alessandrze Torre powiedzieć mogę niewiele, bo nigdy jej nie czytałam. Gdy ją sobie wyguglowałam okazała się być piękną kobietą, i – według Wikpedii – amerykańską (really?) autorką erotyków (huh?), potem erotycznych thrillerów, aż w końcu chyba dojrzała do… Ghost writera.

Tak. To może ja przejdę do fabuły.

Helena Ross dopiero przekroczyła trzydziestkę, a już jest znaną pisarką, autorką bestselerów. Jest też samotna, nieco zdziwaczała i śmiertelnie chora. Mając świadomość, że zostało jej kilka miesięcy życia, porzuca inne zobowiązania, zrywa kontrakt z wydawnictwem i decyduje się napisać książkę o swoim życiu. Chce wyjawić w niej prawdę o tym, co stało się kilka lat temu, o tym co zrobiła, o tajemnicy, z którą nie może sobie poradzić. Helena sprawia wrażenie samowystarczalnej, zdystansowanej, stroniącej od ludzi. Z niechęcią przyjmuje pomoc od jedynych życzliwych jej osób, nikomu nie wyjawia motywów swojej decyzji, nikomu nie mówi o chorobie, nawet swojej promotorce. Ta, zresztą nigdy nie wiedziała nic o prywatnym życiu Heleny. Wyobrażała ją sobie jako zblazowaną bogaczkę w wielkim domu, otoczoną rodziną, wraz z  kochającym i wspierającym mężem u boku. Takie zdanie wyrobiła sobie na podstawie jej książek. Nie miała pojęcia jak jej wyobrażenie dalekie jest od prawdy. Helena jest zdeterminowana żeby opisać własne życie, ale zdaje sobie sprawę, że nie będzie w stanie fizycznie i psychicznie przebrnąć przez to sama. Wynajmuje więc ghost writera, czyli osobę, która będzie pisała tę książkę najpierw z nią, a potem za nią. O ile sam fakt zatrudnienia kogoś takiego może być zrozumiały, o tyle wybór tego kogoś już nie. Na ghost writera, kobieta wybiera swoją największą rywalkę, autorkę erotyków, której nienawidzi, i z którą od lat prowadzi walkę piórem. Ta, z kolei staje się jeszcze większą niespodzianką, od kiedy pojawia się w progu domu Heleny.

Tak, jak w filmie doceniam scenariusz oparty na grze zaledwie kilku aktorów, tak w książce doceniam fabułę opartą na „grze” zaledwie kilku bohaterów. Główny wątek, polegający przede wszystkim na świetnie poprowadzonym monologu to spore wyzwanie. A i poza nim dzieje się dużo.

Naprawdę polecam.

 

 

 

 

 

14 uwag do wpisu “Ghost writer

Dodaj komentarz