Coraz częściej trafiają (w każdym tego słowa znaczeniu) do mnie książki nie-amerykańskich pisarzy. I po raz kolejny nie zawiodłam się na Norwegii. Chciałabym przybliżyć nieco autorkę, ale nie mogę. To moja pierwsza randka z Helene Flood, a w Internecie informacje na jej temat są bardzo skąpe, zawężające się do kilku suchych faktów. Udało mi się ustalić, że napisała dotąd trzy książki (ta jest czwarta), z których jedna jest powieścią młodzieżową, druga pracą naukową, i dopiero trzecia – kryminałem psychologicznym. Ta trzecia, zresztą – „Terapeuci” zbiera ochy i achy, i w ogóle zamierzają ją sfilmować. Jeśli jest podobna w stylu do „Psychoterapeutki” to nawet się tym ochom i achom nie dziwię. Zdziwiły mnie natomiast negatywne opinie na pewnej popularnej stronie. Nie zaskoczę chyba nikogo faktem, że sama autorka jest z wykształcenia psychologiem (pardon – psycholożką). Dodam tylko od siebie, że jej specjalizacją są takie zagadnienia jak wstyd, poczucie winy, destrukcyjne emocje w związkach, dziedzictwo rodzinne i takie tam.
Ale do brzegu.
Sara i jej mąż Sigurd mieszkają w dużym domu w Nortberg, peryferyjnej dzielnicy Oslo. Dom, który Sigurd odziedziczył po wuju wymaga gruntownego remontu, i niby coś tam „drgnęło w kalesonach” jak mawiała moja mama :D, czyli tu kawałek podłogi położyli, tam pomalowali ścianę… Jednak to wszystko prowizorka, co doprowadza bohaterkę do irytacji. Jej mąż architekt jest pochłonięty pracą (i kilkoma innymi rzeczami) i nie ma już na nic ani czasu ani energii. Spełnia się remontowo w domach innych ludzi, a swój własny olewa. Sara dosyć obrazowo przedstawia sytuację; materiały kupione, kafelki w paczkach stoją pod drzwiami, w pokojach tapety pozdzierane do połowy w nagłym porywie optymizmu, bo wiadomo – jeśli już się zacznie to nie ma odwrotu. A ona ciągle ma goły beton w łazience, gdzie bierze zimny prysznic z niewymienionej rury, przy braku jakiegokolwiek oświetlenia. W tym momencie przerwałam czytanie, zamknęłam oczy i wykrzyknęłam: „Saro! Przyjaciółko! Bratnia duszo! Towarzyszko niedoli! Jak je cię k*rwa dobrze rozumiem!!!” Aby jeszcze pełniej wczuć się w lekturę, udałam się do kuchni pospacerować boso po betonie.
Jedynym skończonym pomieszczeniem w domu Sary jest jej gabinet nad garażem. Tutaj Sigurd się postarał, trzeba mu przyznać, a to dlatego, że Sara musi przecież pracować żeby zarabiać na remont, którego nie ma. Także, no.
Sara pracuje z trudną młodzieżą, lubi swoją pracę, ale nie stara się pozyskać wielu pacjentów. Nie wiadomo z czego to wynika; jest niepewna swoich umiejętności? Nie chce się przepracowywać? Idzie w jakoś, nie ilość?
Jej matka umarła, gdy Sara była mała, więc nie ma zbyt wielu związanych z nią wspomnień z dzieciństwa. Ma za to oddaną siostrę – przebojową matkę chłopców oraz ojca, słynącego z bardzo kontrowersyjnych publikacji.
Poukładany świat Sary załamuje się, gdy musi zgłosić zaginięcie męża. Ostatni raz widzi go, gdy ten wyrusza na weekend w góry, do domu przyjaciela. Ostatnia wiadomość na sekretarce: dotarł, rozpalają w kominku. Tylko, że kilka godzin później ten przyjaciel pyta Sarę kiedy przyjedzie Sigurd… Od tej pory wszystko nabiera tempa, a policja zaczyna podejrzewać wszystkich, zwłaszcza żonę.
Jak wspomniałam, książka ma wiele negatywnych opinii od czytelników, ale ja przeczytałam ją w jeden wieczór, bo nie mogłam się oderwać. Krytykujący zarzucają jej, między innymi zbyt dużo przemyśleń, spowolnienie akcji. Osobiście uważam, że co do pierwszego zarzutu – psycholog już tak ma. Opisuje świat, ludzi i samego siebie, analizuje, docieka. Co do drugiego – zwolnienia biegu akcji idealnie wpisują się w norweski klimat. Chociaż szczerze mówiąc żadnego spowolnienia nie odczułam. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to kilka rozpoczętych wątków, które nie doczekały się rozwinięcia, w tym niedosyt odnośnie sylwetek pacjentów. Ale tutaj starczyłoby materiału na kolejne powieści, także rozumiem. Książkę bardzo polecam.
Chętnie bym poczytała, szczególnie dla tych psychologicznych przemyśleń! 🙂
A beton i mieszkanie w wiecznym remoncie to też dość bliskie mi kwestie…
PolubieniePolubienie
Skoro i tobie bliskie kwestie to możesz spokojnie i z pełnym zrozumieniem oddać się lekturze 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Ach, chciałabym, chciała…” 🎼
PolubieniePolubienie
Haha! 😀
PolubieniePolubienie
Dawno już nie czytałam niczego norweskiego, ostatni był „Pierwszy śnieg” Jo Nesbo. I chyba mam ochotę na powrót do sagi Camilli Lackberg, jeszcze kilku części nie czytałam…polecam!
Psycholog, Norewgia…A gdyby tak wybrać się do Norwegii? Zobaczyć fiordy? – Jak to zastanawiał się narrator w Monty Pythonie 😀
Ech, te remonty! Nawet w Norwegii są uciążliwe…ciekawe jak brzmią ich przekleństwa 😀
PolubieniePolubienie
Brzmią pewnie kwadratowo i zabawnie. Jak wszystko inne. 😀
Sagę zanotowałam.
Gdy byłam u kuzynki były akurat białe dni, ale po tygodniu miałam ochotę tłuc głową w ścianę. To co by było gdybym wybrała się tam zimą? BRRRR!!!
PolubieniePolubienie
Daj spokój, w Szwecji było jasno do 1 w nocy. Potem ciemno do 3 a potem znów jasno, Szału można było dostać…
PolubieniePolubienie
Tam chyba na roletach zbijają krocie? 😂
PolubieniePolubienie
Tam ludzie nie mieszkają, wszyscy emigrują do Stanów. Pewnie tam jest w nocy ciemno.
PolubieniePolubienie
Tam było ciemno całe cztery lata. Aż do wczoraj. 😀
PolubieniePolubienie
„Ogniskaaaa już dogaaasa blaaask…” 😉
PolubieniePolubienie
A wiesz co niedługo zaśpiewamy, wiesz, wiesz???
„Już za parę dni, za dni paręęęę” 😀 😀 😀 AAAAAAAAAAAAAA nie mogę się doczekać!!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Już bliżej niż dalej 😀
PolubieniePolubienie
Tak! Tak! Tak!
PolubieniePolubienie
W życiu nie pomyślałbym że tak przeżywasz książki!! A może właśnie dzięki temu w pełni się w nie wczuwasz 🙂
PolubieniePolubienie
Coś w tym jest… 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A już myślałam, że zaczynasz nową pracę – wiesz, jako psychoterapeutka;))
Książkę zapisałam. Lubię takie:)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
PolubieniePolubienie
O nie, kochana, kolejność musi być. Najpierw założę vloga o gotowaniu, dzięki czemu szybko zostanę psychoterapeutką. Chociaż nie wiem, czy da się mnie odzobaczyć, ale chociaż spróbuję pomóc tym ludziom. 😂
No, nareszcie znad kawy! Wszystkiego dobrego! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Psychoterapeutka to to czego potrzebuję. Nie książka rzecz jasna 😉
PolubieniePolubienie
Pewnie masz rację. 😦
PolubieniePolubienie
Zaoisuję.
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubienie