„Czy leci z nami pilot?” i inne pytania, czyli pokojowe parcie na szkło

 

monk

Tomek to ma ze mną dobrze. Walkę o pilota zazwyczaj wygrywa walkowerem. Nie mam parcia na szkło, również od tej zewnętrznej, pokojowej strony. Nie oglądam polskich seriali, teleturniejów, konkursów talentów, reality szołów, ani żadnych innych szołów, a paradokumenty „Naga prawda”, czy inna „Trudna frustracja” rozwalają mój system. Nie oznacza to, bynajmniej, że całkowicie rezygnuję z telewizji, albo, że oglądam wyłącznie mądre programy edukacyjne. Czasami lubię obejrzeć jakiś odmóżdżający program, lub film nie wymagający myślenia i uważnego śledzenia fabuły. Wszystko zależy od stanu wyczerpania organizmu lub umysłu, jak kto woli.:) Mój problem z serialami polega też na tym, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną i chyba dostałabym szału, gdyby ktoś uciął mi w połowie dobrze zapowiadającą się historię i kazał czekać do następnego odcinka! Nieliczne, lubiane przeze mnie seriale (np. Detektyw Monk czy powtórka z Beverly Hills i Cudownych lat) wyszukuję w sieci i oglądam cały sezon na raz. Jeśli lecą w telewizji – nagrywam wszystkie odcinki i dopiero wtedy oglądam jeden po drugim. Ostatnio śledzę „Napisała: Morderstwo”. Taki tam serial kryminalny, lekki, łatwy i… nawet przyjemny, ale nie na tyle, by go nagrywać. Ten serial oglądam z jednego powodu: narzuca mi pewną rutynę. Leci o 10 rano, i zakładam sobie, że muszę na niego wstać. Że w ogóle wypada obudzić się przed 10 i przy okazji, rzucić na niego okiem. To tyle. Nie mam większych zachcianek ani oczekiwań.

Dlatego, jak wspomniałam, gdy idzie o wybór kanału – nie jestem problematyczna. Pozwalam Tomkowi oglądać to, co go interesuje, ale tak naprawdę nie mam pojęcia co to jest… Interesuje go tak wiele rzeczy, że nie nadążam, i to fajnie, i to się chwali, ale… Na ile z tych programów faktycznie ma ochotę, a ile ogląda bezmyślnie, bo „nic innego nie ma”? Oto odwieczna zagadka ludzkości, równie trudna do wyjaśnienia, co losy naszych komunijnych pieniędzy. Wiem, że fascynuje go budowa silnika, zarówno rzadkich modeli samochodów, jak i nieużywanych od lat samolotów. Wiem, że lubi historię, zwłaszcza z okresu II wojny światowej. Wiem, że kocha nowinki i ciekawostki w stylu Galileo, pasjonuje się fizyką, kosmosem i chyba wierzy w UFO. Dlaczego ogląda przemyślenia kierowcy tira, przemierzającego ośnieżone i niekończące się drogi Skandynawii – nie mam zielonego pojęcia. Chyba dlatego, że też tak kiedyś jeździł. Mam nadzieję, że przemyślenia miał inne…
Najlepsze jest to, że telewizor może być wyłączony pół dnia, i żadne z nas nie ma chcicy na pilota. Wystarczy jednak, że go włączę, a nie daj Boże znajdę coś dla siebie…
Trzy minuty wzdychania i mlaskania. W końcu: „Oglądasz to?”
„Tak” odpowiadam.
Cisza przerywana wzdychaniem.
„Mam przełączyć?” pytam litościwie.
„Nie, nie!”
„Na pewno?”
„Na pewno, na pewno, oglądaj sobie!”
Minuta mlaskania.
„A co ty właściwie oglądasz?”
„Nie widzisz?”
„Widzę. To głupoty jakieś lecą…”
Teraz ja wzdycham.
„Naprawdę cię to interesuje, jak bogaci Amerykanie kupują sobie dom? A w ogóle jaka baba wybredna: kuchnia za mała… Kuchnia większa niż całe nasze mieszkanie!”
„Dobra, przełączam…”
„Nie przełączaj, oglądajmy. Co ten facet pieprzy?! Płaci czesne za elewację? Przecież to bez sensu jest…”
Jezu.
„Nie czesne za elewację, tylko zjedzą wczesną kolację. Na tarasie. Gdybyś tyle nie gadał to byś usłyszał.”

Zatrzymuję film, dzięki postępowi techniki, dzięki rozwojowi cywilizacji, dzięki superniesamowitej nagrywarce o szerokich Horizon-tach:) Zatrzymuję, i lecę wziąć szybki prysznic. Jeszcze rzut oka na Tomka – śpi. Bardzo dobrze. Jest niedziela, 8 rano, nie ma szans, żeby się obudził. Biorę prysznic, owijam się ręcznikiem i wracam do pokoju. Już przed drzwiami mam omamy słuchowe, w postaci głosu Krystyny Czubówny. Odganiam tę myśl, jako niemożliwą. Wchodzę i… staję jak wryta, a oburzenie odbiera mi mowę. Nie ma mojego filmu! Nie ma mojego filmu, a zamiast tego leci program przyrodniczy. Tomek, podparty łokciem, nie do końca rozbudzony i chyba niewiele jarzący. Rozmazany wzrok próbuje skupić na ekranie. „Wiedziałaś, że wiewiórki spijają żywicę z drzew?” „A skądże!” wykrzykuję radośnie. „Żywicę, mówisz? I to z drzew, w dodatku! To ci bestyjki jedne, no!” Po czym odczekuję chwilę, liczę do dziesięciu i starając się, by mój głos zabrzmiał spokojnie, mówię: „Musimy o tym porozmawiać.” „O wiewiórkach?” zdziwił się i tym zdziwieniem nieco rozbudził. „Nie. O nas, o życiu, o cholernej telewizji!”
Takie dyskusje chętnie kontynuowalibyśmy podczas przerwy na reklamę, ale reklama, (w każdym razie większość z nich), należy do Tamalugi. „Oooo! Baba je! buś!” i, ponieważ większość ma ścieżkę dźwiękową, rusza w tan. „Tata” stwierdziła ostatnio, na widok pana reklamującego kosiarkę. Pan był bardzo średniej urody, z pokaźnym brzuszkiem, więc Tomek oznajmił, że dziecko za dużo reklam ogląda. I to niezdrowo. I w ogóle. I przełączył kanał. 😀
Tak, więc to wygląda. Nie jest to walka o pilota, w dosłownym znaczeniu. Zresztą takie akcje kończą się zazwyczaj w myśl przysłowia: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” – ostatecznie, w ramach kompromisu i ku głośnej radości Tamalugi, pada na „Baby First”. Rewelacyjny kanał dla niemowląt i małych dzieci, który króluje u nas od ponad roku.
Oczywiście, oglądamy też filmy wspólnie, we dwoje. Bardzo to lubię. Tak bardzo, że czasami jest mi obojętne, co oglądamy. Ta sielanka jednak nie trwa długo – Tomek notorycznie zasypia, czasami przy końcówce, czasami już w połowie. Jest jedynym znanym mi człowiekiem, który oglądając film po raz trzeci – w ogóle go nie kojarzy. I jedynym znanym mi człowiekiem, który stwierdza, że „już to oglądał” przy początkowym napisie „20th Century Fox”…

14 uwag do wpisu “„Czy leci z nami pilot?” i inne pytania, czyli pokojowe parcie na szkło

  1. Wesoło macie.
    Rozstanie z telewizją przyszło mi jakoś mimochodem, naturalnie i bezboleśnie. Sprzęt w domu jest, ale najwyżej go czasem wyłączam, po Pani.
    Zamiast tego siedzę w Internecie i np. czytam blogi 🙂

    Polubienie

  2. Kanałów telewizyjnych nie mam w ogóle, jestem niepodłączona 🙂 Wolę oglądać filmy i seriale już nagrane i dostępne w sieci, jak Ty. Prędzej czy później wszystko tam ląduje, a nie jestem gońcem nowinek, więc nic mi się nie stanie, jak poczekam. Szczególnie, że mało jest seriali o duchach hehe 😛

    Polubienie

    1. Achchch, no bo przecież ty duchowa jesteś:) Nie mylić z „zaduszną”:) Myślę, że kanał pod tytułem „ID” bardzo by cię zainteresował:)

      Polubienie

      1. Kiedy jeszcze miałam programy Sky’a, oglądałam z zapałem i pasją zawody w ujeżdżaniu byków. Ach, co to za adrenalina! Utrzymać się 8s na rozwścieczonym, nawet 900 kilowym byku!! Miodzio 😀
        A na czym polega ID? 🙂

        Polubienie

      2. Cały kanał poświęcony takim duchowym-nie-zadusznym sprawom?? Jezu, ale ja muszę do pracy chodzić i synka do szkoły zaprowadzać!! Haha 😀

        Polubienie

  3. O! Ja skądś znam to mężowskie zasypianie w połowie filmu… ale jeżeli tylko odważę się wyłączyć, to zawsze słyszę: „zostaw, oglądam…” Wtedy robię odpytkę z treści ostatniej sceny. Zwykle niczego nie pamięta, ale dalej uparcie twierdzi, że przecież ogląda 😉
    A tak poza tym chyba mamy podobnie – nam też telewizja nie jest za bardzo potrzebna. No, może poza tym, że mój mąż czasem lubi pooglądać sport, w czym wiernie i wytrwale mu towarzyszę.

    Polubienie

    1. Jak mu ostatnio zrobiłam odpytkę z ostatniej sceny to, co prawda bełkocząc w półśnie, ale opisał mi ją dość szczegółowo. Szkoda tylko, że to była scena z filmu oglądanego dzień wcześniej 😀

      Polubienie

  4. Moja Ludzik od pierwszych miesięcy życia jest fanką prognozy pogody. Nic nie potrafi jej tak przykuć do telewizora, jak mapa pogodowa. Bez zająknięcia odpowie też na pytanie typu: ile jest dzisiaj stopni w Krakowie, a ile w Opolu (jest to o tyle dziwne, że jeszcze nie za bardzo umie czytać). Nie pozwala mi przełączyć kanału, dopóki na TVN24 z boku ekranu nie skończą wyświetlać się informacje pogodowe.
    Tak więc fascynację Tamalugi reklamami rozumiem.

    Polubienie

  5. nie mamy problemu – też wolę seriale w internecie oglądać – kiedy chcę ile chcę i o czym chcę. Ale nieraz oglądam
    jakieś gangreny w stylu Na dobre i na złe …. Nieraz siadamy i oglądamy dwa – trzy filmy później posucha na pół roku. Mój mąż uwielbia HGTV (nie mylić z ChujGoTamWie) więc panie oglądające domy widzę często ale na wszelki wypadek kupił mi drugi telewizor żebym nie bździakała, że mi to przeszkadza

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Seeker Anuluj pisanie odpowiedzi